Ekscentryczna szarża Sikorskiego

Dopiero co skończyła się wojenka kibolska, a już mamy kolejną: z elementem zagranicznym i kościelnym, i trudno nie pytać czego to ma być początek?

Aktualizacja: 27.06.2011 10:51 Publikacja: 27.06.2011 10:26

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Zachowanie ministra Sikorskiego, jego notę do Watykanu w sprawie wypowiedzi o. Rydzyka, poniedziałkowa prasa ocenia dość podobne — plasuje ją w okolicach groteski.

— Od kilku dni można odnieść wrażenie, że w Polsce nie ma ważniejszego problemu niż wypowiedziane w Brukseli słowa o. Tadeusza Rydzyka — pisze Michał Szułdrzyński w „Rzeczpospolitej" („Dziwaczna reakcja na dziwne słowa"). — Toruńskiego zakonnika można krytykować, można pokazywać niestosowność jego uwag i ubolewać, że padły za granicą, ale trzeba powiedzieć sobie jasno: na tym m.in. polegają demokracja i wolność słowa, że każdy – jeśli nie łamie prawa – może wygłaszać nawet najbardziej skrajne i godne pożałowania opinie. Czy od tej pory przed wyjazdem na zagraniczne wykłady trzeba się będzie ubiegać o akceptację ich treści w MSZ? Kto będzie decydował, jakie poglądy można wygłaszać, a jakich nie należy — teraz już chyba ironizuje publicysta „Rz", i pyta czy działanie szefa MSZ nie jest twórczym rozwinięciem zapowiedzi premiera Tuska sprzed dwóch tygodni, że Platforma nie będzie klękać przed księżmi?

 

Oto odpowiedź Ludwika Dorna, byłego marszałka Sejmu, z prasy elektronicznej. — Nie przyszło mi do głowy, że Rzeczpospolita Polska może wystosować do Stolicy Apostolskiej notę dyplomatyczną z powodu wypowiedzi zakonnika, sądziłem raczej, że „mocno infantylny p. minister Sikorski wyszedł przed szereg". Dlaczego premier Tusk i minister Sikorski to robią ? Zdaniem Dorna, ośrodek kierowniczy w PO uznał, że dla wyniku wyborczego i sytuacji powyborczej najważniejsza jest rywalizacja między PO a SLD o dwie grupy elektoratu: stary, antyklerykalny postubecki oraz młodszy przeciwników krzyża sprzed Pałacem Prezydenckiego.

A więc wybory.

„Nasz Dziennik" cytuje ks. prof. Józefa Krukowskiego z KUL, według którego rząd angażując aparat państwowy do politycznej walki z dyrektorem Radia Maryja, próbuje włączyć papieża do politycznej i ideologicznej rozgrywki. Ks. Krukowski nie słyszał, żeby za wypowiedzi duchownego była podejmowana interwencja dyplomatyczna, na dodatek o. Rydzyk w Brukseli nie wypowiadał się w sprawie związanej bezpośrednio z podległością Stolicy Apostolskiej, lecz jako obywatel RP. Może to przypominać politykę Lenina, który po rewolucji październikowej wprowadził zasadę, że duchowni nie mają praw politycznych („Sikorski wygłupił się z notą".

— Nikt za granicą nie potraktował Rydzyka poważnie, nikt go zresztą nie usłyszał — pisze z kolei Grzegorz Sroczyński w „Gazecie Wyborczej" — Tymczasem rząd wytacza wielkie działa, angażuje państwowe służby, uruchamia dyplomację, pani ambasador Suchocka przekazuje do Watykanu oficjalną notę, w której domaga się stanowczych działań. Dlaczego do Watykanu. Czy Tadeusz Rydzyk jest jego obywatelem? Molestowanie w sprawie jego wybryków władz obcego państwa jest wydaje się działaniem nieco ekscentrycznym.

O co więc chodzi w tej dyplomatycznej akcji ? Nikt przecież nie uwierzy w rychłą i skuteczną reakcję Watykanu, wątpliwe zresztą czy to właściwy adresat do narzekań na księdza. Gdy jakiś ksiądz łamie prawo to zajmują się nim prawnicy, i nikt nie zwraca się do Watykanu. Rzecz w tym, że o. Rydzyk najwyraźniej żadnego prawa nie załamał, choć jego oceny na temat funkcjonowania władzy w III RP mogą być dla wielu przykre, czy nawet niesprawiedliwe. Stąd więc cała ta dyplomatyczna wrzawa ?

Nie potrafię jej inaczej wyjaśnić, jak rachubą ministra Sikorskiego na znalezienie naiwnych we własnym kraju, a może także w rządzie, na pokazanie jaki to z niego wciąż dyplomatyczny tygrys.

Zachowanie ministra Sikorskiego, jego notę do Watykanu w sprawie wypowiedzi o. Rydzyka, poniedziałkowa prasa ocenia dość podobne — plasuje ją w okolicach groteski.

— Od kilku dni można odnieść wrażenie, że w Polsce nie ma ważniejszego problemu niż wypowiedziane w Brukseli słowa o. Tadeusza Rydzyka — pisze Michał Szułdrzyński w „Rzeczpospolitej" („Dziwaczna reakcja na dziwne słowa"). — Toruńskiego zakonnika można krytykować, można pokazywać niestosowność jego uwag i ubolewać, że padły za granicą, ale trzeba powiedzieć sobie jasno: na tym m.in. polegają demokracja i wolność słowa, że każdy – jeśli nie łamie prawa – może wygłaszać nawet najbardziej skrajne i godne pożałowania opinie. Czy od tej pory przed wyjazdem na zagraniczne wykłady trzeba się będzie ubiegać o akceptację ich treści w MSZ? Kto będzie decydował, jakie poglądy można wygłaszać, a jakich nie należy — teraz już chyba ironizuje publicysta „Rz", i pyta czy działanie szefa MSZ nie jest twórczym rozwinięciem zapowiedzi premiera Tuska sprzed dwóch tygodni, że Platforma nie będzie klękać przed księżmi?

Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne