O niedopełnieniu obowiązków – czyli m.in. niewszczynaniu postępowań karnych w sprawach o wykroczenia skarbowe po to, by się przedawniły – przez pracowników praskiej skarbówki zawiadomił w listopadzie 2010 r. prokuraturę Andrzej Ż. To emerytowany policjant CBŚ, były pracownik urzędu skarbowego, desperat, który 23 września podpalił się przed Kancelarią Premiera.
– W związku z próbą samobójczą Ż. przeanalizowaliśmy raz jeszcze akta sprawy. Prokurator uznał, że umorzenie było przedwczesne. Powinny być wykonane dodatkowe czynności – tłumaczy decyzję o wznowieniu śledztwa Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Andrzej Ż. o nieprawidłowościach w urzędzie skarbowym, gdzie pracował do 2008 r., alarmował najpierw Ministerstwo Finansów. Gdy to nie potwierdziło jego zarzutów, zwrócił się do prokuratury.
Po tym jak Ż. stracił pracę w skarbówce, został ochroniarzem w supermarkecie. Zaczęły się kłopoty ze zdrowiem, nie był w stanie utrzymać trójki małych dzieci i niepracującej żony.
Zanim się podpalił, napisał listy: do premiera Donalda Tuska i do żony. Żalił się w nich, że nie jest stroną i dlatego nawet nie może poznać uzasadnienia decyzji o umorzeniu śledztwa. Zaznaczył też, że stracił wiarę w państwo i polityków.