Samoloty nie mogą lądować jedynie w Warszawie. Zamknięcie stołecznego Lotniska Chopina to efekt awaryjnego lądowania boeinga 767 LOT-u, który zablokował skrzyżowanie pasów.

Bez przeszkód działał port lotniczy Katowice w Pyrzowicach. Jednak lotnisko Katowice nie może przyjąć zbyt dużej liczby dodatkowych maszyn z powodu trwającej rozbudowy płyt postojowych i dróg kołowania. Wczoraj wieczorem funkcjonujące miejsca były zapełnione bazującymi tam i dodatkowymi samolotami. Lotnisko może przyjmować kolejne maszyny, w miarę odlatywania przebywających tam samolotów.

Choć warszawskie lotnisko Chopina będzie zamknięte do czwartku, w środę rano panuje na nim spory ruch. Pasażerowie chcą uzyskać informacje w sprawie swoich lotów. Niektórym z nich przewoźnicy zapewnili dojazd na lotniska w innych miastach.

Pasażerowie wykazują duże zrozumienie dla sytuacji. - To oczywiste, że lotnisko jest zamknięte po tym, co się tu działo wczoraj. Na szczęście nikt nie zginął - mówi pani Barbara, która dziś rano miała lecieć do Zurychu.

Kilkaset osób ustawiło się w kolejce do punktów informacyjnych linii lotniczych. - Mój lot do Brukseli został odwołany. Chcę wiedzieć, co mam robić - mówi pan Roman. Informacje o zamknięciu portu są podawane przez megafony. Obsługa lotniska po więcej szczegółów kieruje pasażerów do przewoźników. Część przewoźników, np. Wizz Air, zapewnia pasażerom niektórych rejsów dojazd autokarem na lotniska w innych miastach.