To był zwykły dzień, ale dla wielu oznaczał początek czegoś bardzo ważnego i od dawna oczekiwanego. – Kiedy w radiu Gierek powiedział, że zapadła decyzja odbudowy zamku, złapałam córkę, która miała wtedy z sześć lat, i pojechałyśmy pod fragment ściany z oknem Żeromskiego. Zrobiłam jej zdjęcie i obiecałam, że ślubne będzie miała już w odbudowanym gmachu. Dziecko patrzyło na mnie jak na raroga, ale los pozwolił tę deklarację spełnić – wspomina Danuta Godlewska, która jako jedna z pierwszych zareagowała na wieść o otwartej właśnie wystawie „Zniszczenie i odbudowa Zamku Królewskiego w Warszawie". – To dla ludzi z mojego pokolenia ważna część życia – podkreśla.
Architekt Irena Oborska, której zawodowe doświadczenia sprzęgły się z odbudową monarszej siedziby, pielęgnuje w pamięci rozmowę, która odbyła się na przełomie lat 1970 i 1971. – Jeszcze przed posiedzeniem Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego zadzwonił inżynier Lasota, zastępca naczelnego architekta stolicy, żebym przyniosła dokumentację, bo pojawiły się dobre wieści w sprawie zamku.
Niedługo potem, w czwartek 21 stycznia 1971 r., „Życie Warszawy" obwieściło na pierwszej stronie: „Zamek w Warszawie – będzie odbudowany".
Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie wystosował apel:
„Rodacy! Polki i Polacy w kraju i na obczyźnie! Warszawiacy żyjący w odrodzonej stolicy! Warszawiacy rozsiani po całej Polsce! Warszawiacy mieszkający w różnych krajach świata! Zamek Królewski będzie odbudowany. Podniesiemy go z ruin wspólnym, narodowym wysiłkiem. W tym wielkim dziele nie może zabraknąć nikogo, kto czuje i myśli po polsku...".