Pół roku po śmierci Andrzeja Leppera wciąż nie jest pewne, czy sam targnął się na życie, czy też ktoś go do tego nakłaniał. Śledztwo mające to wyjaśnić utknęło.
Powodem – jak twierdzi prokuratura – jest oczekiwanie na wyniki badań DNA zleconych jeszcze w ubiegłym roku Centralnemu Laboratorium Kryminalistycznemu.
Szefa Samoobrony znalazł martwego 5 sierpnia 2011 r. w warszawskiej siedzibie partii jego zięć. Badania genetyczne zabezpieczonych w gabinecie Leppera śladów są niezbędne, by ustalić, kto krytycznego dnia tam się pojawił. Czy oprócz np. współpracowników polityka mogły tam przebywać inne osoby.
– Brak wyników badania DNA wstrzymuje postęp w śledztwie i zlecenie kolejnych ekspertyz – przyznaje Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dlaczego w śledztwie dotyczącym śmierci tak ważnej osoby jak były wicepremier i wicemarszałek Sejmu dotąd nie ma wyników badań, które można zrobić w kilka, kilkanaście dni? – O powody opóźnień proszę pytać CLK – mówi rzeczniczka.