Tak jak czymś godnym potępienia jest przypisywanie Żydom winy zbiorowej za śmierć Jezusa, tak też czymś pozbawionym sensu są próby zdejmowania odpowiedzialności z ówczesnych elit żydowskich – pisze w "Uważam Rze" Paweł Lisicki.

Autor zastanawia się nad teoriami dotyczącymi kręgów odpowiedzialnych za proces wytoczony Chrystusowi. Czy był to "cały lud" – jak wynikałoby z dosłownej interpretacji Ewangelii Mateusza, czy, jak chce Benedykt XVI, tylko arystokracja świątynna? Czy Ewangelie można traktować jako źródło historyczne? "Nie da się, mniemam, utrzymywać dwóch twierdzeń jednocześnie: tezy o tym, że Sanhedryn przesłuchał, a następnie wydał Jezusa Piłatowi, i tezy, że wśród oskarżycieli byli wyłącznie przedstawiciele świątynnej arystokracji, nawet jeśli przyjąć, moim zdaniem słusznie, że odegrali oni rolę dominującą. Nasuwa mi się tylko jedno rozwiązanie tej zagadki. Na początku swych rozważań papież napisał, że judaizm poświątynny, judaizm we właściwym znaczeniu tego słowa, wywodzi się z faryzeizmu, i wezwał do prowadzenia z nim dialogu. Czy nie dlatego nie chciał umieścić wśród oskarżycieli Jezusa faryzeuszy?" – pyta Lisicki, nawiązując do książki Benedykta XVI "Jezus z Nazaretu".

Podczas gdy dyskusja o procesie Chrystusa trwa, coraz mniej wątpliwości budzi autentyczność relikwii Chrystusowych.  "Rozwój techniki w XX w. sprawił, że mo[pauza] żliwe stały się odkrycia, które dla naszych przodków były nieosiągalne. (...) Zaawansowane technologicznie badania potwierdzają autentyczność najważniejszych relikwii Chrystusowych, dla których do tej pory jedynym argumentem na rzecz ich prawdziwości była tradycja chrześcijańska" – pisze Grzegorz Górny, autor mającej się wkrótce ukazać książki "Świadkowie tajemnicy".

W świątecznym numerze dodatek: "Nierozwiązane zagadki historii". A w nim m.in. Waldemar Łysiak o tajnej wojnie wywiadów, Sławomir Cenckiewicz o utrzymywaniu w tajemnicy śmierci Leonida Breżniewa i Rafał Ziemkiewicz o sekretach Lecha Wałęsy.