Sprawców zabójstwa dwulatka śledczy szukali za granicą: sprawdzali trop bułgarski i rumuński. Okazało się, że zamieszani w zbrodnię mieszkali w Będzinie. Beata Ch., matka chłopca o imieniu Szymon, usłyszała wczoraj zarzut zabójstwa syna, za co grozi jej dożywocie.
- Domniemana matka chłopca, którego ciało znaleziono dwa lata temu w Cieszynie, nie przyznała się do zabójstwa - mówi Małgorzata Borkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Jarosław R., konkubent kobiety, ma usłyszeć zarzut nieudzielenia chłopcu pomocy i nieumyślnego spowodowania jego śmierci.
Zwłoki chłopca w marcu 2010 r. wyłowiono ze stawu na obrzeżach Cieszyna. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Bezimienny dwulatek został pochowany na koszt państwa, a sprawa poruszyła opinię publiczną. Wszczęte wówczas śledztwo w kwietniu tego roku prokuratura umorzyła. Nie udało się nawet ustalić tożsamości chłopca.
Przełomem okazał się anonimowy telefon do miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Zadzwoniła tam kobieta, podając się za sąsiadkę, i powiedziała, że u mieszkającej obok rodziny od dłuższego czasu nie widziała jednego z dzieci - Szymona. Miała to być - jak się nieoficjalnie mówi - 21-letnia córka podejrzanej. Wtedy policja zaczęła szukać Beaty Ch. i Jarosława R. Zatrzymała ich, kiedy w sobotę wieczorem wrócili do mieszkania w Będzinie.