Wielkie pieniądze i taśmy PSL

Ujawnione nieprawidłowości w rolniczych spółkach to poważny problem dla ministra Sawickiego i całego PSL

Publikacja: 17.07.2012 01:27

Władysław Łukasik i Władysław Serafin rozmawiają o interesach ludzi związanych z PSL

Władysław Łukasik i Władysław Serafin rozmawiają o interesach ludzi związanych z PSL

Foto: materiały prasowe

Nepotyzm, obchodzenie prawa i marnotrawienie publicznych pieniędzy – taki obraz spółek podległych ministrowi rolnictwa Markowi Sawickiemu (PSL) wyłania się z ujawnionych wczoraj nagrań jego byłego podwładnego i szefa kółek rolniczych. Sprawa wywołała burzę w PSL.

„Puls Biznesu" opublikował nagrania rozmowy Władysława Łukasika, byłego szefa agencji Agencji Rynku Rolnego, i Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych. Łukasik mówi Serafinowi o wykorzystywaniu przez niektórych działaczy PSL stanowisk dla własnych korzyści, o zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa wyłącznie z myślą o korzyściach. Mężczyźni mówią także o obchodzeniu ustawy kominowej i o kosztownych delegacjach służbowych polegających wyłącznie na zwiedzaniu świata z rodzinami.

Politycy PSL oficjalnie nie kryją oburzenia całą sytuacją. –Jeśli opublikowane taśmy okażą się dowodami  nieprawidłowości, to nasza partia powinna ogniem wypalić tych, których trzeba wypalić – podkreśla poseł ludowców Janusz Piechociński.

Ludowcy nie mają wątpliwości, że sprawa taśm uderzy w ich partię. I są na Sawickiego wściekli. Zwłaszcza za to, że próbuje ustawiać się w roli ofiary. – Wydzwania do dziennikarzy i opowiada, że to Pawlak go wrobił, bo Serafin to jego przyjaciel. Bzdura, bo Serafin z Pawlakiem nigdy blisko nie był – opowiada jeden z polityków PSL. Władze partii planują spotkanie z ministrem Sawickim, na którym zażądają od niego wyjaśnień w tej sprawie. – Najlepiej dla wszystkich byłoby, gdyby oddał się do dyspozycji premiera i ten zdecydowałby, co z tym wszystkim zrobić. Bo te taśmy uderzają nie tylko w nas, ale i cały rząd – dodaje. Na razie nie wiadomo jednak, czy Sawicki skróci urlop (ma jeszcze tydzień) i wróci do Warszawy, aby wytłumaczyć się przed kierownictwem partii.

To również kłopot dla całej koalicji rządowej. – Treść nagrań jest bulwersująca. Jednak odpowiednie służby muszą sprawdzić, czy poruszane tam fakty rzeczywiście miały miejsce – mówi „Rz" wiceszefowa Klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska.

Zdecydowanych działań ze strony premiera Tuska w tej sprawie domaga się PiS.

Platforma nie zamierza jednak do niczego zmuszać koalicjanta. – Władze PSL muszą po prostu sprawę wyjaśnić. Przede wszystkim musi to zrobić minister Sawicki, którego postawiono w niekorzystnym świetle – mówi Kidawa-Błońska.

Sam Sawicki – jak poinformował jego resort – polecił przeprowadzić w trybie pilnym kontrolę dotyczącą prawidłowości sprawowania nadzoru właścicielskiego przez Agencję Rynku Rolnego nad podległymi jej spółkami.

To nie pierwsza kontrola w tej sprawie. To, o czym mówił Łukasik z Serafinem, potwierdzają negatywne wyniki kontroli w spółce Elewarr, które przeprowadziła w czerwcu ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli. Według NIK z Elewarru wyprowadzano pieniądze na premie kwartalne dla członków zarządu i nienależne wynagrodzenie dla rady nadzorczej, w sumie w ciągu 2,5 roku wyprowadzono blisko 1,5 mln zł. NIK nakazała zwrot nienależnych środków wraz z odsetkami. Czy pieniądze zwrócono? – Będziemy wchodzić z rekontrolą do Elewarru, jak zrealizowano nasze wnioski – mówi „Rz" Paweł Biedziak.

Z ustaleń NIK wynika, że prezes Elewarru Andrzej Śmietanko został wybrany poza konkursem, a członkowie zarządu i główny księgowy zarabiali ogromne pieniądze poza ustawą kominową, a więc niezgodnie z prawem. Nienależne pieniądze, blisko 800 tys. zł, pobrali też członkowie rady nadzorczej. Jednocześnie przeprowadzono restrukturyzację w spółce, zwolniono jedną trzecią pracowników. Agencja Rynku Rolnego, co wytknęła NIK, nie kontrolowała sytuacji w firmie. Kierował nią wtedy (od maja 2008 r.) Władysław Łukasik. W nagranej rozmowie próbuje on się wybielić i nie tłumaczy, dlaczego na takie rzeczy pozwalał w Elewarze. Został zwolniony w grudniu 2011 r., a więc pół roku po kontroli NIK.

Ani NIK, ani Ministerstwo Sprawiedliwości nie zgłosiły wtedy sprawy prokuraturze. CBA również nie wszczęło śledztwa.

Po ujawnieniu taśm Biuro uznało jednak, że sprawa jest poważna. – Istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa – mówi „Rz" rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. – Dlatego skierowaliśmy do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wraz z wnioskiem o powierzenie nam sprawy – dodaje.

Do wyjaśniania afery wzięła się również Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która wszczęła postępowanie sprawdzające. – Jest prowadzone w kierunku przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego – informuje rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.

 

Krycie d..., banda Śmietanki i prezes słup

O sprawie nadużyć w ARR:

Władysław Serafin: Dobra, ale co kopnęło Marka [Sawickiego], że cię jednego dnia hyc? Ta sprawa w Białymstoku?

Władysław Łukasik: W tajemnicy, w tajemnicy... Nie, słuchaj w Białymstoku to ja mu kryję kurde dupę po prostu. Ja tam pół milimetra nie zawiniłem.

O sytuacji w Elewarrze:

WS: A powiedz mi, skąd się bierze wpływ Andrzeja [Śmietanko]? Co to k...a jest?

WŁ: [...] oni są tam zaprzyjaźnieni towarzysko, myślę, że biznesowo i w każdym innym obszarze. Także razem imprezują i w różny sposób – to raz. On traktuje ten Elewarr jako swoją spółkę. [...]

WŁ: Mecenas [prezes Elewarru] to jest słup [...] Ja nie chciałem się na to zgodzić, wymusili to na mnie z ministrem, że on [Śmietanko] ustępuje z prezesa. Bo ja wolę, żeby on był prezesem, a nie słup. A w ten sposób to słup wszystko mu firmuje. A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować... On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tys zł miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał.

O sytuacji w ARR:

WŁ: On [Michał Wójciak], taki dziadyga, partolił mi robotę. [Dariusz] Rohde to przy KRUS-ie, jak ja byłem w KRUS-ie to on partolił nieźle. Ale to na inną okazję. Taki Wójciak, co ja go musiałem odsunąć, bo tyle napartolił, to teraz awansował na dyrektora. Czyli on całą bandę od razu pierwszego dnia... Chociaż formalnie według ustawy, to żebyś wiedział, to nie jest całkiem legalne p.o. Dlatego, że w ustawie nie przewidziano czegoś takiego jak p.o. i premier właściwie powinien najpierw ogłosić konkurs, a potem dopiero zrobić albo zmienić przepis. Ale tam pal sześć. Zrobili, jak zrobili. Dlatego, że wygodnie jest dla Śmietanki, wygodnie jest dla tej całej bandy, tej grupy, żeby oni rządzili.     —osk

Opinia

prof. Antoni Kamiński, ekspert ds. korupcji, pracownik naukowy ISP PAN

Trudno być zaskoczonym treścią ujawnionych taśm. Przecież obsadzanie rolniczych spółek swoimi działaczami politycy PSL mają niemal we krwi. Do tego jest to partia pożądana jako koalicjant zarówno przez PO, jak i partie opozycyjne. Dlatego nikt nie ma ochoty, aby sprawą na serio się zająć. Cała sprawa pokazuje jeszcze raz, jak słaba jest kontrola państwa w wielu obszarach. Niby wszyscy od wielu lat mówią o nieprawidłowościach, nepotyzmie w spółkach rolniczych, jednak ani prokuratura, ani inne służby nie zajmowały się tym na poważnie. Dopiero po ujawnieniu nagrań przez media zapowiadają intensywne kontrole. Dlaczego tak się dzieje? Najwidoczniej są takie obszary w naszym państwie, które funkcjonują na specjalnych zasadach. Nie ma przyzwolenia politycznego, by służby zbyt głęboko je kontrolowały. Jedyną szansą, by coś się tutaj zmieniło, jest wyprowadzenie polityki i polityków z administracji państwowej i wszelkich zależnych od niej spółek. Dopóki będą one traktowane w kategoriach podziału łupów, nawet największe zaangażowanie policji, prokuratury, CBA czy ABW niewiele zmieni, podobnie jak wprowadzanie specjalnych kodeksów antykorupcyjnych itd. To jest po prostu zjawisko samo w sobie niesłychanie korupcjogenne. Nie mam jednak złudzeń, żebyśmy w najbliższym czasie doczekali się takich zmian. Pytałem o to ostatnio jednego z posłów. – To niemożliwe. Co byśmy w takiej sytuacji zrobili z naszymi działaczami? – odpowiedział. A nie był to wcale polityk PSL.      —not. js

Nepotyzm, obchodzenie prawa i marnotrawienie publicznych pieniędzy – taki obraz spółek podległych ministrowi rolnictwa Markowi Sawickiemu (PSL) wyłania się z ujawnionych wczoraj nagrań jego byłego podwładnego i szefa kółek rolniczych. Sprawa wywołała burzę w PSL.

„Puls Biznesu" opublikował nagrania rozmowy Władysława Łukasika, byłego szefa agencji Agencji Rynku Rolnego, i Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych. Łukasik mówi Serafinowi o wykorzystywaniu przez niektórych działaczy PSL stanowisk dla własnych korzyści, o zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa wyłącznie z myślą o korzyściach. Mężczyźni mówią także o obchodzeniu ustawy kominowej i o kosztownych delegacjach służbowych polegających wyłącznie na zwiedzaniu świata z rodzinami.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo