24-latek wpadł w ręce policji w nocy z niedzieli na poniedziałek. Stał na przystanku niedaleko ul. Oleandrów, gdzie kwadrans wcześniej ktoś podpalił pięć aut. Dobę wcześniej w tym samym miejscu spłonęły dwa inne samochody. Przy Jacku T. policja znalazła zapalniczki i zapałki. Mężczyzna był pijany. Miał prawie dwa promile w wydychanym powietrzu.
Jacek T. jest dobrze znany policji. Został zatrzymany w lutym 2012 roku w związku z podpaleniami w Śródmieściu. Spłonęło wówczas dziewięć aut. Sąd początkowo nie chciał aresztować podpalacza. Zrobił to dopiero po odwołaniu prokuratury. Mężczyzna siedział za kratami do 10 stycznia.
– Areszt uchylono, bo nie zachodziła już obawa matactwa. Większość świadków w procesie przesłuchano – tłumaczy sędzia Wojciech Małek z sądu okręgowego.
Jacek T. czeka na rozpoczęcie innego procesu – za podpalenia na Ochocie i w Ursusie. Termin nie jest wyznaczony. Dziś będzie przesłuchany przez prokuratora w sprawie ostatnich zdarzeń.