Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście prowadzi (...) wszczęte 13 czerwca 2013 r. (...) śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez Rzecznika Praw Dziecka w okresie od 2009 r. do 14 maja 2013 r. – tej treści odpowiedź na nasze pytania otrzymaliśmy wczoraj od Zdzisława Kuropatwy z warszawskiej prokuratury. Czego dotyczy sprawa? Jak wyjaśnia prokuratura Marek Michalak mógł zaniechać przewidzianych prawem działań w sprawie gdzie „zostało naruszone dobro małoletniego Andrzeja Tubackiego, czym działano na szkodę interesu prywatnego i publicznego". Rzecznik, jak wskazują śledczy, może odpowiedzieć z art. 231 par. 1 kodeksu karnego.
Głodówka dziecka
Śledztwo zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia o przestępstwie złożonego przez Szymona Englerta, ojca Andrzeja. „Rz" udało się z nim porozmawiać. Oskarża on Marka Michalaka, że nie podjął działań w sprawie jego syna.
Sprawa jest wielowątkowa i ciągnie się od 2007 r., ale kluczowe są wydarzenia z ostatniego roku. Andrzej, po tym gdy jego rodzice się rozwiedli, mieszkał z matką w Bielsku-Białej. W lutym ubiegłego roku przeniósł się do ojca, który twierdzi, że zgodziła się na to jego matka. Następnie doszło do konfliktu między rodzicami i ostatecznie syn w kwietniu 2012 został umieszczony w Pogotowiu Opiekuńczym w Bielsku-Białej. Tam rozpoczął głodówkę w proteście przeciw umieszczeniu go w tej placówce. Trafił do szpitala psychiatrycznego do Sosnowca, gdzie, jak relacjonuje ojciec, pojawiła się dyrektor Zespołu Spraw Rodzinnych i Nieletnich Katarzyna Czaj-Trzcińska z Biura RPD.
– Ta pani mówiła mi, że była u mojego syna w szpitalu psychiatrycznym w Sosnowcu, zobaczyła, że prowadzi protest głodowy pijąc tylko wodę. Następnie wróciła do Warszawy – mówi nam Englert.
W sierpniu Andrzej Englert wrócił z Sosnowca do pogotowia w Bielsku-Białej i znów głodował. Następnie został przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Lublińcu o zaostrzonym rygorze. – Tam nikogo nie interesowało dlaczego syn głoduje, założyli mu rurkę przez nos i tak podawali mu jedzenie i picie, tak długo aż złamali go psychicznie – mówi Englert.