Paris Air Show. Deszcz zamówień, ale nie dla wszystkich

Airbus zdominował Paris Air Show. Ale i Embraer może być zadowolony. Boeinga jakby w stolicy Francji nie było. Tyle że na własne życzenie. Jedno jest pewne: linie lotnicze i producenci sprzętu nie mogą narzekać, a koniunktura trwa.

Publikacja: 20.06.2025 17:23

Paris Air Show

Paris Air Show

Foto: THOMAS SAMSON / AFP

Paryska wystawa trwała od poniedziałku 16 czerwca do piątku 20 czerwca. Podczas dorocznych salonów lotniczych, które w Europie odbywają się zamiennie na paryskim lotnisku Le Bourget i podlondyńskim Farnborough, już tradycyjnie producenci samolotów ogłaszają gigakontrakty. Tak było i tym razem.

Czytaj więcej

LOT wybrał samoloty. Ile na zamówieniu skorzysta gospodarka?

Jeśli do zamówień cywilnych złożonych w ciągu tych pięciu dni w Paryżu dodamy maszyny wojskowe, to producenci samolotów i helikopterów naprawdę będą co mieli robić przez następnych kilka lat. Ich portfele zamówień są pełne do 2031 r.

Paris Air Show. W tym roku wyraźnie dominował Airbus

Konsorcjum z Tuluzy zgromadziło zamówienia warte prawie 21 mln dol. Europejski gigant lotniczy wyraźnie trzymał dobre wiadomości do czerwcowej wystawy, bo przez cały maj z Tuluzy nie dobiegały jakiekolwiek sygnały o nowych klientach.

W zgromadzeniu tak dużego portfela zamówień Airbusowi pomógł LOT, który niemal do ostatniej chwili zastanawiał się, czy w regionalnej flocie postawić na A220, czy też nie ryzykować wprowadzania kolejnego typu maszyn i wybrać Embraery E195-E2, czyli maszyny które lotowskie załogi już znają.

Dzięki postawieniu przez LOT na europejski (chociaż produkowany w Kanadzie) produkt już pierwszego dnia, w poniedziałek Airbus miał w kieszeni zamówienia na 132 samoloty różnych typów. W tym 40 od LOT-u (plus 44 w opcji) oraz podpisane umowy z gigantem leasingowym AirLease.

Kolejny dzień, wtorek 17 czerwca przyniósł Airbusowi gigantyczny kontrakt z wietnamskim VietJetem na dostawy 100 A321 neo oraz z EgyptAirem i Starlux Airlines na kolejne 50. A350. Airbus ujawnił również, że poważnie zaawansowane są rozmowy z azjatyckim niskokosztowym AirAsia na dostawy A321XLR i wiążąca umowa może być podpisana jeszcze w lipcu.

Brazylijczycy z Embraera szybko otrząsnęli się po porażce z LOT-em

Kiedy wybór Airbusów przez LOT został oficjalnie ogłoszony, Embraer wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że szanuje decyzję polskiego przewoźnika, chociaż nadal uważa, że E2 byłby bardziej przydatny we flocie LOT-u. Po pierwsze, znakomicie uzupełnia flotę B737 MAX. A po drugie, brazylijska maszyna jest w 13 proc. bardziej efektywna od modelu konkurencji.

Swoją porażkę, zwłaszcza w obecnych warunkach, Brazylijczycy tłumaczą przede wszystkim względami geopolitycznymi. Prezes LOT-u, Michał Fijoł zapewnił, że o wyborze Airbusów zdecydowały zupełnie inne względy.

I potem Embraer już nie czekał z ogłoszeniem własnych sukcesów. Pierwszego dnia sprzedał 15 maszyn dla All Nippon Airways. Drugiego wspólnie z amerykańskim SkyWestem ujawnił potwierdzony kontrakt na dostawy 60 E175 (wartość, to 3,6 mld dol.) z opcją dokupienia kolejnych 50. SkyWest jest największym na świecie operatorem E175. Chwilę później okazało się również, że afrykański Airlink za pośrednictwem firmy leasingowej Azorra włączy do swojej floty 10 maszyn E195-E2. Ich dostawy miałyby rozpocząć się w 2027 roku.

Czytaj więcej

Indyjskie Dreamlinery sprawdzone po katastyrofie. Co wykazał przegląd?

Coraz lepiej sprzedają się również brazylijskie samoloty wojskowe. Podczas paryskiej wystawy Embraer podpisał umowę z rządem litewskim na dostawę trzech sztuk maszyn transportowych C-90. ‑ Bardzo uważnie prześledziliśmy wszystkie konkurencyjne oferty i według naszych ocen C-90 Millennium są najbardziej odpowiednie dla zaspokojenia naszych potrzeb – mówiła podczas konferencji prasowej w Paryżu litewska wiceminister obrony Loreta Maskalioviene.

Litwini są kolejnym klientem kupującym ten produkt  Embraera. Wcześniej Brazylijczycy sprzedali C/KC-390 Austriakom, Czechom, Węgrom, Holendrom, Korei Południowej, Szwedom, oraz własnemu rządowi. Jeden odbiorca zdecydował się nie ujawniać, a Słowacy w tej chwili negocjują z Embraerem. Natomiast Portugalczycy, którzy już zdecydowali się na kupno sześciu takich maszyn, zastrzegli sobie w opcjach zamówienia kolejnych 10.

W Paryżu widoczna była również związana z Embraerem Eve Air Mobility, która podpisała umowę z amerykańskim Future Flight Global na dostawę 54 taksówek powietrznych przystosowanych do startu pionowego (eVTOL). Należący do Boeinga Wisk Aero zamierza rozpocząć loty testowe taksówkami eVTOL. Miałyby one latać w Kalifornii jeszcze w tym dziesięcioleciu.

Boeing maksymalnie wyciszył swój PR i marketing

Wprawdzie Boeing pierwszego dnia podpisał umowę na dostawy 15 maszyn, ale wszystko odbywało się bez rozgłosu i w cieniu indyjskiej katastrofy Dreamlinera, który 12 czerwca spadł tuż po starcie z lotniska w Ahmedabadzie w rejsie na londyński Gatwick.

Tymczasem właśnie Paris Air Show miał być początkiem powrotu Boeinga po bardzo złej passie, która rozpoczęła się od dwóch katastrof B737 MAX: w 2018 i 2019 roku. Potem przyszła pandemia, a po pandemii incydent ze źle zamontowanymi drzwiami-zaślepką w B737 MAX-9 należącym do Alaska Airlines. Cud, że wówczas nikt nie zginął.

Wyszły wtedy na jaw niedoróbki w samolotach produkowanych przez koncern z Seattle. Doszło do zmiany w kierownictwie i wprowadzenia państwowego nadzoru nad jakością.

Ale nowy szef Boeinga Kelly Ortberg, który objął to stanowisko w sierpniu 2024 r., naprawdę miał już co świętować. Indyjska katastrofa zmieniła te plany. Ortberg i szefowa Boeing Commercial Stephanie Pope w ostatniej chwili odwołali swój przyjazd do Paryża i wszystkie wydarzenia z ich udziałem. W oświadczeniu Ortberg napisał, że w tej sytuacji cała jego uwaga jest teraz skupiona na klientach i wyjaśnianiu dlaczego należący do Air India Dreamliner spadł.

Taka postawa kierownictwa, całkowicie odmienna od sposobu bycia poprzedników Ortberga i Pope, spotkała się z pełnym zrozumieniem uczestników salonu. Boeing ma w swoim portfelu do 2031 roku zamówienia na 5 tys. maszyn. O 3 tys. mniej, niż Airbus.

Kontrakty podpisane w mijającym tygodniu w Paryżu są kolejnym dowodem, że branża lotnicza kwitnie, mimo kolejnych kryzysów, w tym potężnych napięć geopolitycznych. Tyle, że teraz sektor wojskowy dostarcza tyle samo zamówień, co cywilny.

Paryska wystawa trwała od poniedziałku 16 czerwca do piątku 20 czerwca. Podczas dorocznych salonów lotniczych, które w Europie odbywają się zamiennie na paryskim lotnisku Le Bourget i podlondyńskim Farnborough, już tradycyjnie producenci samolotów ogłaszają gigakontrakty. Tak było i tym razem.

Jeśli do zamówień cywilnych złożonych w ciągu tych pięciu dni w Paryżu dodamy maszyny wojskowe, to producenci samolotów i helikopterów naprawdę będą co mieli robić przez następnych kilka lat. Ich portfele zamówień są pełne do 2031 r.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Fundusz Kolejowy mało efektywny
Transport
Indyjskie Dreamlinery sprawdzone po katastyrofie. Co wykazał przegląd?
Transport
Moskiewskie lotnisko znacjonalizowane. „Szukanie haków na cudzoziemców"
Transport
LOT wybrał samoloty. Ile na zamówieniu skorzysta gospodarka?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Transport
W PKP Cargo rośnie napięcie na linii zarząd – związkowcy