Blisko 200 tys. związkowców przyjedzie w ciągu najbliższych czterech dni do Warszawy. Na ulicach, pod Sejmem i gmachami poszczególnych ministerstw w ramach Ogólnopolskich Dni Protestu będą wyrażać swoje niezadowolenie z powodu zmian kodeksu pracy, wydłużeniu wieku emerytalnego i braku możliwości porozumienia się z rządem Donalda Tuska.
Najwięcej osób przyjedzie do stolicy na sobotnią manifestację. – Planujemy, że weźmie w niej udział około 100 tys. osób. NSZZ „Solidarność" ma przywieźć 40 tys. manifestantów, OPZZ – 35 tys., a my – 25 tys. – mówi „Rz" Andrzej Jankowski z Forum Związków Zawodowych.
Organizatorzy nie wykluczają jednak, że liczba ta będzie znacznie większa. – Dostajemy sygnały z regionów, że mają problemy z organizacją transportu. Po prostu w tych największych zabrakło już autokarów do wynajęcia i organizatorzy starają się zapewnić wszystkim transport kolejowy – mówi Marek Lewandowski, rzecznik „S". – Nawet najmniejszy nasz region, czyli świętokrzyski, przysyła nam ponad trzy tysiące ludzi. A przecież wszystkich regionów mamy aż 34 – dodaje.
Niewykluczone, że obok związkowców pojawią się także inni protestujący, bo organizatorzy zapewniają, że cały czas dostają e-maile od różnych organizacji, które deklarują, że chcą przyłączyć się do ich protestu.
W sumie w sobotę ma odbyć się w stolicy 17 różnych zgromadzeń. – Obawiamy się, czy uda nam się zmieścić na placu Zamkowym, dlatego wzdłuż Traktu Królewskiego zostaną ustawione cztery telebimy, na których manifestanci będą mogli śledzić to, co dzieje się na czele – tłumaczy Lewandowski.