Dla kogo ta przyjemność?
Jak czytamy na stronie dziecisawazne.pl, oferta zajęć dodatkowych jest bardzo urozmaicona: nauka języków, balet, karate, piłka nożna, basen, gra na instrumentach, nauka rysunku, garncarstwo, ceramika, kółka teatralne, zajęcia taneczne i wiele innych. Mają one niewątpliwie sporo zalet – dzięki nim dzieci mogą wzbogacać swoją wiedzę, rozwijać pasje i zainteresowania, zawierać nowe znajomości. Warto jednak pamiętać, że aby takie zajęcia miały korzystny wpływ na dziecko, trzeba zachować rozsądek i umiar w ich doborze oraz upewnić się, że dziecko chce w nich uczestniczyć i nie stanowią one dla niego zbyt dużego obciążenia. Wielu rodziców wychodzi z założenia, że niezapisanie dziecka na tego typu zajęcia jest zaniedbywaniem jego rozwoju i spowoduje, że będzie w tyle za rówieśnikami. Efekt jest taki, że już roczne dzieci uczą się języków obcych (bo przecież im wcześniej, tym lepiej), a kilkulatki po ośmiu godzinach spędzonych w przedszkolu prowadzane są na zajęcia dodatkowe. To wszystko zaś odbywa się pod szyldem stymulowania ich rozwoju, ułatwiania startu w przyszłość, odkrywania ich pasji i talentów, dania im tego, czego sami nie mieliśmy, gdy byliśmy dziećmi.
Zastanawiając się nad tym, czy wysłać dziecko na zajęcia dodatkowe, warto rozważyć, komu tak naprawdę są one potrzebne. Czy nasze dziecko wyraża chęć, żeby w nich uczestniczyć? Czy nauka gry na pianinie to coś, co rzeczywiście jest ważne dla jego rozwoju, czy jest to raczej nasza niezrealizowana potrzeba? Po kilku godzinach spędzonych w szkole fundowanie kolejnych zajęć może nie być korzystne. W tym przypadku bowiem ilość nie przekłada się na jakość. Często bowiem dzieje się tak, że dzieci, które mają za dużo zorganizowanych zajęć, są zwyczajnie przemęczone, zniechęcają się i nie są w stanie wynieść z nich tego, czego oczekiwaliby rodzice. Z czasem niechciane zajęcia mogą stać się dla dziecka źródłem stresu, co w efekcie może doprowadzić do zablokowania ciekawości, chęci do uczenia się. Warto więc słuchać tego, co mówi dziecko, obserwować, jak się zachowuje, czy wykazuje chęć uczestniczenia w tym, co dla niego zaplanujemy, czy też ociąga się, zaczyna marudzić. Fakt, że tatuś chciałby widzieć syna na zajęciach z karate, a mama córeczkę na balecie, nie oznacza, że dzieci muszą podzielać pragnienia rodziców.
Często rodzice, którzy są zapracowani i nie mają czasu na przebywanie z dzieckiem, zapewniają zajęcia dodatkowe, bo mają wtedy spokojne sumienie, że ich pociecha ma wszelkie warunki do rozwoju – jest to forma zastępczego rodzicielstwa. Jednak to tylko złudnie dobre zastępstwo, bo oprócz rozwoju intelektualnego, bardzo ważny jest rozwój emocjonalny, który nie będzie przebiegał prawidłowo bez obecności rodziców, ich zainteresowania dzieckiem, przebywania z nim. Zastępowanie więc swojej absencji zajęciami dodatkowymi nie jest dobrym rozwiązaniem dla naszych pociech.
Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb dziecka, od tego, w jaki sposób spędza czas i co tego typu zajęcia miałyby mu zapewnić. To ważne, aby dać dziecku możliwość rozwijania swoich talentów i pasji. Gdy zauważymy, że np. lubi muzykę, ma słuch i poczucie rytmu, możemy zapisać je na naukę gry na instrumencie. Czas pokaże, czy ma w tym kierunku predyspozycje i motywację, żeby je rozwijać. Powstrzymajmy się jednak przed tym, żeby zapisywać je na wiele różnych zajęć, nawet jeżeli wyraża ono chęć, by w nich uczestniczyć. Ograniczenie zajęć do dwóch tygodniowo powinno dać możliwość rozwijania pasji przy jednoczesnym zapewnieniu czasu na odpoczynek i przebywanie z rodziną.
Kto za to zapłaci?
Według danych zamieszczonych m.in. na www.to.com.pl ponad połowy Polaków nie stać na zajęcia dodatkowe dla swoich dzieci. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Badania Opinii Homo Homini na zlecenie Fundacji „Wawel z Rodziną". Do najczęściej wybieranych zajęć dodatkowych należą języki obce – na te przedmioty decyduje się ponad 35 proc. rodziców. Kolejnymi chętnie wybieranymi zajęciami są te związane z aktywnością ruchową – wskazało tak prawie 22 proc. respondentów. Niespełna 15 proc. badanych chciałoby, aby ich dzieci dodatkowo uczestniczyły w zajęciach kulturalnych, takich jak plastyka czy muzyka. Przeszło 45 proc. ankietowanych w województwie mazowieckim uważa, że szkoła w niewielkim stopniu przygotowuje dzieci do wejścia w dorosłość. Szanse na poprawę tego stanu rzeczy respondenci widzą w zajęciach dodatkowych. Niestety, aż 50 proc. badanych nie pośle swoich podopiecznych na dodatkowe zajęcia w tym roku szkolnym. Powodem jest brak funduszy.
– Kilka lat temu zdecydowaliśmy, że nie chcemy być darczyńcami, a tymi, którzy dają wędkę, ponieważ uważamy, że dawanie pieniędzy rozleniwia. Poprzez finansowanie dodatkowych zajęć pozalekcyjnych dla dzieci chcemy dać im możliwość rozwijania talentów – komentuje wyniki Tomasz Schimscheiner, prezes Fundacji „Wawel z Rodziną". I dodaje