Policjanci ze szczecińskiego komisariatu zakończyli poszukiwania zaginionego przed laty mieszkańca miasta. Mężczyzna zniknął nagle, wyszedł na spotkanie i przepadł jak kamień w wodę. Chociaż zazwyczaj finał takich zaginięć bywa tragiczny, w tym przypadku jest inaczej. Okazało się, że mężczyzna żyje i mieszka za granicą.
Był sierpień 2001 roku, kiedy na komisariat policji w Szczecinie zgłosiła się zdenerwowana kobieta prosząc o pomoc. Twierdziła, że jej mąż kilka dni wcześniej rano wyszedł z domu i dotąd nie wrócił.
- Z jej relacji wynikało, że mąż miał udać na spotkanie z inwestorem budowlanym. Od tego czasu kontakt z nim urwał się – wspominają policjanci.
Mężczyzna od wyjścia z domu nie odezwał się do rodziny, która obawiała się, że mogło go spotkać coś złego. Rutynowe poszukiwania, a później sprawdzanie wielu wątków i wersji możliwego przebiegu zdarzeń nic nie dało. Mężczyzna zasilił policyjne statystyki tzw. trwale zaginionych.