Na sesję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy – na którą po pięciu latach dopuszczono Rosjan – przyjechało z Moskwy 36 deputowanych i senatorów (wraz z zastępcami). Kilku z deputowanych objętych jest sankcjami UE oraz USA i Kanady za wspieranie aneksji Krymu (za co Rosja zresztą została zawieszona w prawach w Zgromadzeniu).
Mimo to wszyscy dotarli do Strasburga bez przeszkód i uczestniczą w obradach Zgromadzenia.
„Zwycięstwo Rosji jest znaczące, straty Rady Europy – znaczne. Kosztowało ją to wiarygodność, i to w czasie, gdy jej cele i zasady są zagrożone najbardziej od czasu jej założenia" – napisał portal OpenDemocracy.
Pieniądze Gazpromu
– Będziemy pracować, będziemy przedstawiać społeczności rosyjskiej pozycję Rosji i opowiadać prawdę – powiedział dziennikarzom Leonid Słuckij, szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy i delegat do Zgromadzenia.
Dla podkreślenia swego zwycięstwa Rosjanie zgłosili kandydaturę Słuckiego na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia. Ale została odrzucona – parlamentarzysta jest na sankcyjnej liście Unii, a w dodatku ciąży na nim oskarżenie czterech moskiewskich dziennikarek o molestowanie seksualne. Co prawda wiosną ubiegłego roku komisja etyki Dumy odrzuciła je, ale w odpowiedzi niezależne rosyjskie media ogłosiły bojkot Słuckiego.