Anna Słojewska z Brukseli
Donald Tusk oficjalnie powiedział, że Polska stara się o stanowisko wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej dla Radosława Sikorskiego. Takie publiczne wskazanie Sikorskiego, jeszcze zanim na dobre rozpoczęły się negocjacje dotyczące obsady wysokich stanowisk, należy chyba uznać za próbę spalenia kandydatury ministra. Tym bardziej że nie słychać o żadnych zakulisowych zabiegach Tuska w sprawie międzynarodowej kariery szefa MSZ. Wręcz przeciwnie. Dochodzą raczej informacje, że poparcie Tuska jest na pokaz, a faktycznie chce on wysłać do Brukseli albo obecnego komisarza Janusza Lewandowskiego, albo Jana Krzysztofa Bieleckiego. Obaj to lojalni jego przyjaciele jeszcze z czasów gdańskich.
Ale Sikorski, wbrew temu, co się uważa o partyjnych układankach na poziomie europejskim, wcale nie jest na straconej pozycji. Teoria, że chadek, a do takiej grupy politycznej należy PO, nie może objąć teki szefa unijnej dyplomacji, jeśli ktoś z tej samej rodziny politycznej zostanie szefem KE, nie musi się sprawdzić.
Rzeczywiście tak jest obecnie: szefem KE jest chadek Barroso, a szefową dyplomacji socjalistka Ashton. Ale to dlatego, że szefem innej ważnej instytucji Rady Europejskiej jest chadek Van Rompuy. Tymczasem w nowym rozdaniu to się może zmienić. Jeśli szefem KE zostanie chadek Jean-Claude Juncker, obecnie jedyny kandydat na to stanowisko, to funkcja przewodniczącego Rady może przypaść socjalistom. W tym kontekście wymienia się duńską premier Helle Thorning-Schmidt. Ta kandydatura miałaby być próbą zażegnania sporów z Wielką Brytanią i Szwecją, które na Junckera patrzą niechętnie. A Thorning-Schmidt pochodząca z kraju na marginesie unijnej integracji (Dania nie jest ?m.in. w strefie euro) byłaby dla federacyjnego Junckera dobrą przeciwwagą. Wtedy Sikorski idealnie uzupełniałby tę układankę. Chadek, w dodatku z nowego kraju członkowskiego. Byłaby więc równowaga partyjna, geograficzna i płciowa.
Taki scenariusz preferuje prawdopodobnie sam Juncker, były premier Luksemburga. To w tamtejszych mediach znalazł się przeciek na temat takiej konfiguracji. W dodatku w opublikowanym właśnie programie działania Junckera jako kandydata na szefa KE wyraźnie wskazuje on, że nowy szef dyplomacji powinien być bardziej efektywny i działać jak prawdziwy europejski minister spraw zagranicznych. „Przyjmę na to stanowisko tylko osobę, która jest w stanie i ma doświadczenie niezbędne do wypełnienia tej roli w pełni" – napisał Juncker. Takich kandydatów jest ?w UE dwóch: Radosław Sikorski i szwedzki minister Carl Bildt. Ten drugi jednak, z powodów geograficznych, z małymi szansami, jeśli szefową Rady zostałaby Dunka.