Nad jej rządem będzie czuwał duch Tuska". „Niestabilna emocjonalnie, histeryczna". „Nie oceniam urody", „Dama z pazurkami" – swoją porcję werbalnej przemocy w ciągu ostatnich tygodni otrzymała była marszałek Sejmu Ewa Kopacz powołana na stanowisko premiera. Nominacja dla drugiej w polskiej historii premier kobiety rozpoczęła paradę epitetów, mniej lub bardziej kolorowych, wśród których dominowały te odnoszące się do emocjonalności byłej pani marszałek, jej doboru garsonek oraz relacji z odchodzącym do Brukseli premierem Donaldem Tuskiem.
Piotr Skwieciński ogłosił w tygodniku „wSieci", że jest niesamodzielna intelektualnie, pozbawiona charyzmy i wdzięku. Nie uściślił, po co politykowi potrzebny miałby być wdzięk. Z kolei Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że Kopacz to książkowy przykład Panny Nikt. „Jest wyłącznie przedłużeniem Donalda Tuska". Wiadomo: Ewa powstała przecież z żebra Adama, a w co jak w co, ale w Biblię prawica wierzy bardziej niż w konstytucję.
Naturalna funkcja nadana przez naturę
Skala medialnej mizoginii była tak wielka, że wpadła w nią sama Ewa Kopacz. Kiedy w końcu publicznie zaprezentowała skład swojego gabinetu, odwołała się do jedynego znanego opinii publicznej punktu odniesienia – płci. Właściwie wcale to nie dziwi, skoro przez dni poprzedzające konferencję słowa „kobiecy" czy „babski" dominowały w medialnej narracji. Dlaczego kobiety w polityce są dla mediów niewygodne? I dlaczego im samym tak trudno jest uwierzyć, że mogą – i powinny tego żądać – być oceniane nie przez fakt noszenia spódnicy i tembr głosu, ale swoje doświadczenie i podejmowane decyzje?
Kiedy w 1974 roku amerykańska antropolożka Sherry Ortner opublikowała swój esej „Is female to male as nature is to culture" (Czy pierwiastek żeński do męskiego ma się jak natura do kultury), w Portugalii kobiety dopiero otrzymały prawo do głosowania. Jeszcze mniej szczęścia miały mieszkanki maleńkiego, niemieckojęzycznego kantonu w Szwajcarii, Appenzell Innerrhoden, które do urn mogły pójść, stając się w ten sposób obywatelkami, dopiero w 1990 roku. Z jednej strony kobiety szybko nadrobiły stracony czas. Z drugiej – wciąż obecne są w nas pewne mentalne kalki, które porządkują świat ról płciowych.
Podziw mężczyzny dla kobiety polityka często zamyka się w stwierdzeniu: „Oto baba z jajami"