Śledztwo prowadził wydział ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Krakowie, którzy oskarżył łącznie cztery osoby o przestępstwa związane egzaminami na prawo jazdy. Jest wśród nich Marek M. - właściciel podkrakowskiej szkoły uczącej jazdy, instruktor pośredniczący w przekazaniu pieniędzy oraz dwie osoby, które skorzystały z usług M., by zdobyć „prawko"|.
- Marek M. odpowie za płatną protekcję, czyli pośrednictwo w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową, 39-krotne poświadczenie nieprawdy w wystawionych kursantom zaświadczeniach oraz nakłanianie ich do fałszywych zeznań – mówi „Rzeczpospolitej" Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Z ustaleń śledczych wynika, że Marek M. trzykrotnie, za pieniądze (w wysokości 1 tys. zł i 1,2 tys. zł) podjął się pośrednictwa w załatwieniu praktycznego egzaminu na prawo jazdy. – W rzeczywistości wyglądało to tak, że powoływał się na znajomości w Małopolskim Ośrodku Ruchu Drogowego w Krakowie i twierdził, że może ułatwić zaliczenie praktycznego egzaminu – mówi prok. Marcinkowska.
Na tym nie koniec, bo w szkole nauki jazdy, którą M. sam prowadził, także oferował kursy dla przyszłych kierowców. Tyle, że brał za nie pieniądze, wystawiał zaświadczenia, ale szkolenia były fikcją. - Marek M. 39 razy poświadczył nieprawdę w zaświadczeniach dotyczących części praktycznej egzaminu, który w rzeczywistości się nie odbył. Wystawiał również dokumenty o ukończeniu całego kursu teoretycznego i praktycznego osobom, które w ogóle nie były jego kursantami – mówi Bogusława Marcinkowska. Do takich praktyk dochodziło od 2012 r. do lutego tego roku i tego okresu dotyczą postawione mu zarzuty.
Kiedy przyszli kierowcy wyjawili prokuratorom, że niektóre szkolenia były fikcją, a ci wszczęli śledztwo, Marek M. próbował na nie wpłynąć. Dwukrotnie nakłaniał osoby, które go obciążyły, do fałszywych zeznań. Chciał, aby wbrew prawdzie, potwierdzili, że zrobił dla nich szkolenia.