Najczęstszą przyczyną wypadków drogowych z udziałem pieszych jest wtargnięcie pod nadjeżdżający pojazd. W 2014 roku policja zanotowała aż 1704 takie wypadki, co stanowiło aż 56 proc. wszystkich zdarzeń drogowych z udziałem pieszych.
Wina pieszych
W miejscowości Siedliszcze na Lubelszczyźnie na początku wakacji pod kołami audi zginął 45-letni mężczyzna. Do wypadku doszło na drodze krajowej nr 12 pomiędzy Lublinem a Chełmem. Kierujący audi 19-letni mężczyzna potrącił pieszego poza przejściem dla pieszych. Mimo reanimacji nie udało się go uratować. – Było już szaro, pieszy był nieoświetlony, wszedł na jezdnię w niedozwolonym miejscu. Choć miał 30 metrów do przejścia dla pieszych, wybrał najciemniejszy odcinek, by przejść przez jezdnię, w dodatku nie zważając na nadjeżdżający samochód – relacjonowali świadkowie zdarzenia.
– Drugą po wtargnięciach przyczyną wypadków było wtargnięcie na jezdnię zza przeszkody (357 przypadków), a trzecią – przekraczanie drogi w miejscu niedozwolonym. Zanotowaliśmy 324 takie wypadki i 261, kiedy pieszy wchodził na jezdnię przy czerwonym świetle – wylicza Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.
Sami piesi nie dbają o bezpieczeństwo. Jak wynika z badania zrealizowanego na zlecenie Fundacji PZU, która jest organizatorem kampanii „Kochasz? Powiedz STOP wariatom drogowym" , aż 28 proc. ankietowanych wychodzi przed nadjeżdżający samochód i wymusza pierwszeństwo.
Co czwarty badany przyznaje, że nie zawsze stosuje się do sygnalizacji świetlnej, a 27 proc., że nie zawsze dokładnie się rozgląda, zanim wkroczy na jezdnię.
Śmierć po polsku
Aż 74 proc. badanych przyznaje, że zdarza im się przechodzić przez ulicę w niedozwolonym miejscu.