Chociaż przestępczość typowo kryminalna spada, to jest wyjątek: gwałtownie wzrasta liczba oszustw, a ich sprawcy wciąż modyfikują metody.
Jak twierdzą śledczy, poszkodowani tracą przez naciągaczy coraz większe sumy. – Ostatnio zamiast oszustw na wnuczka przestępcy masowo podszywają się pod policjantów i kradną starszym ludziom często oszczędności rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Rosnący trend zarysował się w 2013 r., kiedy liczba oszustw podskoczyła do 94 tys. (rok wcześniej było ich 84 tys.). Jednak w tym roku naciągacze są jeszcze bardziej aktywni: miesięcznie dopuszczają się średnio 12 tys. oszustw, to o dwa tysiące więcej niż jeszcze rok temu – wskazują dane Komendy Głównej Policji dla „Rzeczpospolitej".
Ten rok zapowiada się więc na rekordowy: przez dziewięć miesięcy oszustw było niemal tyle, co w całym zeszłym roku (gdy stwierdzono ich 101 tys.).
Statystyki nabija metoda, który zastąpiła tzw. wnuczka. – Sprawca udając policjanta, dzwoni do starszych osób i twierdzi, że w banku, gdzie trzymają pieniądze, działa mafia. Przekonują, że, aby uratować pieniądze, muszą je szybko przelać na konto wskazane przez „policjanta" – opowiada nam jeden z funkcjonariuszy z Warszawy. Metoda działa. Niedawno 120 tys. zł i biżuterię straciła starsza mieszkanka Poznania. Oddała je rzekomemu policjantowi z CBŚ.