Reklama

Sponsor świątyni poszukiwany

Apel proboszcza. Na tablicy prosi o wsparcie budowy kościoła. To w Polsce nowość

Publikacja: 15.09.2009 21:54

A gdyby jakiś kierowca się zatrzymał i sfinansował budowę nowego kościoła... – marzy ks. Andrzej Jak

A gdyby jakiś kierowca się zatrzymał i sfinansował budowę nowego kościoła... – marzy ks. Andrzej Jakubowicz, który ustawił przed kościołem w Sarnakach tablicę z apelem do sponsorów

Foto: Dziennik Wschodni, Bartłomiej Żurawski BŻ Bartłomiej Żurawski

Kierowcy jadący w kierunku Białej Podlaskiej mijają w Sarnakach drewniany kościół z początku XIX w. Z daleka widać popękaną zieloną farbę, próchniejące deski, odrapane mury zabytkowej bramy z dzwonami. Przed świątynią, tuż przy drodze, od kilku miesięcy można przeczytać apel proboszcza: "Szukamy sponsora budowy kościoła".

– A gdyby jakiś kierowca się zatrzymał i sfinansował budowę nowego kościoła... – rozmarza się ks. Andrzej Jakubowicz, proboszcz trzytysięcznej parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika, pomysłodawca nietypowego ogłoszenia. – W Sarnakach nie ma przemysłu, dużego biznesu. Ludzie żyją skromnie, więc uzbierać pełną kwotę będzie trudno.

Koszt budowy nowej świątyni trudno na razie oszacować. Z ust księdza padają kilkumilionowe kwoty. Część parafian skłania się do tańszego wariantu – remontu starego kościoła.

[srodtytul]Ksiądz i PR [/srodtytul]

Otwarty apel proboszcza w Sarnakach, najbardziej wysuniętej na wschód gminie województwa mazowieckiego, to w Polsce nowość. Nikt jeszcze nie szukał sponsora budowy kościoła w takiej formie.

Reklama
Reklama

– To dobry pomysł. Ksiądz wykorzystał jedno z narzędzi public relations – mówi z entuzjazmem dr Monika Przybysz z UKSW, specjalistka w dziedzinie marketingu i PR. – Najczęściej sponsorzy szukani są kanałami kościelnymi. Ksiądz w Sarnakach postąpił niekonwencjonalnie. W ten sposób informacja ma szansę dotrzeć do szerokiego kręgu odbiorców. To na pewno dużo tańsze niż wykupywanie ogłoszenia w ogólnopolskiej gazecie.

Taki sposób poszukiwania sponsora, podkreśla dr Przybysz, oznacza, że może się nim stać każdy. – Także właściciel klubu nocnego. Oczywiście to od parafii zależy, czy zaakceptuje sponsora – mówi.

W przeszłości wiele kościołów tak powstawało – wznosiły je zamożne osoby jako zadośćuczynienie za grzechy.

[srodtytul]W Warszawie liczą na patrona [/srodtytul]

O tym, że dzisiaj nie jest łatwo zbudować kościół, wie dobrze ks. Andrzej Kuflikowski, proboszcz parafii św. Ojca Pio w Warszawie. I tu na parkanie okalającym budowę wisi ogromny baner, ale napis jest inny, informacyjny: "Budowa sanktuarium św. o. Pio". Ksiądz przyznaje: szuka z parafianami sponsorów, ale tablicy z takim ogłoszeniem jak w Sarnakach by nie postawił.

– W takich sprawach jak budowa potrzeba przede wszystkim dużo modlitwy – tłumaczy ks. Kuflikowski. – Najpierw trzeba zawiązać wspólnotę, zbudować kościół duchowy, a kiedy on już będzie, ludzie zechcą budować kościół materialny, widzialny.

Reklama
Reklama

Parafia o. Pio powstała w 2005 r. Rok później ruszyła budowa kościoła. Po trzech latach jest gotowy w stanie surowym. Tempo niezłe, zważywszy że budowę finansują sami parafianie, czyli 25 – 30 proc. uczęszczających na msze św. z 16 tys. mieszkańców osiedla. Raz w roku wspierają ich datkami na tacę cztery inne parafie wyznaczone przez kurię diecezji warszawsko-praskiej. To wszystko.

– Łatwo nie jest, ale nie narzekam – mówi ks. Kuflikowski, który z parafianami głowi się właśnie, jak zdobyć pieniądze na kupno okien. Liczy bardzo na pomoc patrona, o. Pio.

[srodtytul]Pomoc biznesmenów [/srodtytul]

Ofiary na tacę, darowizny wiernych to najbardziej typowy sposób finansowania budowy kościołów. Ale mogą być i inne źródła, np. zyski z prowadzonej przez parafie działalności gospodarczej – od sklepów przez wynajem lokali po duże specjalistyczne firmy różnych branż.

Kościół nie gardzi już też reklamami. Gdy kilka lat temu ks. Bronisław Fidelus, proboszcz parafii mariackiej w Krakowie, zawiesił na wieży bazyliki reklamę towarzystwa ubezpieczeniowego, wzbudziło to kontrowersje. Ale z czasem za jego przykładem poszli inni.

Parafia w Sarnakach nie prowadzi działalności gospodarczej. Odzewu na nietypowe ogłoszenie też na razie nie ma. Ks. Jakubowicz pozyskał już jednak sponsora. Niestety, nie sfinansuje całej budowy.

Reklama
Reklama

– To znajomy przedsiębiorca, osoba spoza parafii. Obiecał 100 tys. zł, przelew może zrobić w każdej chwili – mówi proboszcz.

Przyznaje też, że na temat sponsoringu rozmawia z kilkoma innymi lokalnymi biznesmenami. Deklarują po kilkadziesiąt tysięcy. Ale i to nie jest pewne. Budowa nowego kościoła lub ewentualnie remont starego rozpocznie się, gdy zostaną zebrane fundusze.

– Wielkie rzeczy zawsze budowali biedni, ale wszystko się może zdarzyć. Będzie tak, jak Bóg pokieruje – podsumowuje ks. Jakubowicz.

Kierowcy jadący w kierunku Białej Podlaskiej mijają w Sarnakach drewniany kościół z początku XIX w. Z daleka widać popękaną zieloną farbę, próchniejące deski, odrapane mury zabytkowej bramy z dzwonami. Przed świątynią, tuż przy drodze, od kilku miesięcy można przeczytać apel proboszcza: "Szukamy sponsora budowy kościoła".

– A gdyby jakiś kierowca się zatrzymał i sfinansował budowę nowego kościoła... – rozmarza się ks. Andrzej Jakubowicz, proboszcz trzytysięcznej parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika, pomysłodawca nietypowego ogłoszenia. – W Sarnakach nie ma przemysłu, dużego biznesu. Ludzie żyją skromnie, więc uzbierać pełną kwotę będzie trudno.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kościół
Biskup Krzysztof Zadarko: Nie widzę manifestacji muzułmanów. Widzę marsze z hasłami nienawiści
Kościół
Koniec z nieodpłatnym przekazywaniem ziemi Kościołowi? Sejm zajmie się projektem
Kościół
Nuncjatura Apostolska ogłasza ważną decyzję papieża Leona XIV. Dotyczy archidiecezji katowickiej
Kościół
Zmarł arcybiskup Józef Kowalczyk. „Ojciec chrzestny” polskiego Kościoła
Reklama
Reklama