Watykan potwierdził słuszność kary suspensy, jaką w ubiegłym roku na ks. Wojciecha Lemańskiego nałożył abp Henryk Hoser. Oznacza to, że kapłanowi w dalszym ciągu nie wolno odprawiać mszy świętych. Nie może też nosić żadnego stroju duchownego. O tym, kiedy kara zostanie z niego zdjęta, zadecydować ma biskup. Ten zaś poleca modlitwę za niepokornego księdza.
Od decyzji Kongregacji ds. Duchowieństwa ks. Lemański może się odwołać. Już zapowiedział, że to uczyni. Ma na to 60 dni. Jego rekurs trafi do drugiej sekcji Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej – czyli do najwyższego trybunału władzy sądowniczej w Kościele, a jednocześnie jedynego trybunału administracyjnego. Ale teraz stroną pozwaną nie będzie już abp Henryk Hoser, ale kongregacja. Biskup warszawsko-praski będzie miał jednak prawo do uczestnictwa w postępowaniu.
Ks. Lemański nie może rekursu złożyć osobiście. Przepisy wydane w 2008 r. przez Benedykta XVI precyzują, że może go wnieść jedynie za pośrednictwem wynajętego pełnomocnika lub adwokata. Jeśli nie będzie miał na niego pieniędzy, może prosić o bezpłatną pomoc.
Wniosek w formie pisemnej trzeba złożyć osobiście w kancelarii Sygnatury, przesłać pocztą lub za pośrednictwem dykasterii, przeciw której się występuje.
Ale samo wysłanie wniosku nie oznacza, że zostanie on przyjęty do rozpatrzenia. Najpierw pochyli się nad nim sekretarz Sygnatury, który po zasięgnięciu opinii u promotora sprawiedliwości wyda w tej sprawie dekret. Jeśli stwierdzi, że nie ma podstaw do odwołania, wniosek ks. Lemańskiego wyląduje w koszu.