Franciszek zakończył w niedzielę kilkudniową wizytę w Bahrajnie, monarchii nad Zatoką Perską. Zdobył się tam na krytykę warunków, w których żyją gastarbeiterzy. 28 tys. spośród nich wzięło udział w mszy świętej. Bahrajn jest drugim po Zjednoczonych Emiratach Arabskich krajem Półwyspu Arabskiego, jaki odwiedził Franciszek, a żaden papież nigdy nie był wcześniej na tym chronionym przez muzułmanów terenie. Najważniejsza Arabia Saudyjska zapewne pozostanie dla Franciszka niedostępna.

I w 2019 w Abu Zabi, i teraz w Bahrajnie Franciszkowi towarzyszył szejk Ahmed at-Tajeb, wielki imam kairskiego Al-Azharu, najważniejszego ośrodka sunnickiego islamu (sunnici nie mają jednego przywódcy, odpowiednika papieża).

Watykan uważa, że muzułmanów nie można zostawić samych sobie, a nikt inny nie prowadzi z nimi dialogu. Stara się też bronić chrześcijan na Bliskim Wschodzie – żyjących tu od pokoleń i emigrantów zarobkowych. Msze dla tysięcy chrześcijan (wtedy w ZEA i teraz w Bahrajnie) to widok niezwykły w krajach Zatoki, niechętnych publicznemu demonstrowaniu wiary innej niż islam.

Niektórzy w słowach papieża w Bahrajnie usłyszeli krytykę Rosji (mówił o tych, co przemocą chcą powiększać swoją przestrzeń). Prywatnie rozmawiał z trzema rodzinami ukraińskich uchodźców.