Ekstremalne Drogi Krzyżowe stają się coraz popularniejsze. W tym roku zaplanowano je w 11 państwach i w 252 miejscowościach. W sumie do przejścia jest 457 tras. – Spodziewałem się, że ten projekt tak się rozrośnie. Ludzie chcą pobyć ze sobą, ze swoim wnętrzem, a droga krzyżowa daje taką szansę na szukanie siebie, na przekraczanie własnych ograniczeń – mówi ks. Jacek Stryczek, szef Stowarzyszenia Wiosna, pomysłodawca EDK.
Z danych umieszczonych na stronie EKD wynika, że w tym roku zapisało się na nie aż 80 tys. osób. W 2016 r. było to 26 tys. Część z 457 EDK odbyła się w ostatni piątek marca, ale większość zaplanowano na ten weekend. Uczestnicy każdej z dróg mają do przejścia średnio po 40 kilometrów w nocy, często przez las lub pola. Idą w małych grupach.
Pan Marek, na co dzień grafik w warszawskiej firmie, w tym roku zdecydował się na udział w jednej z nich. Szedł tydzień temu z Grodziska Mazowieckiego. Do przejścia były 44 kilometry. – Szliśmy w sześcioosobowych grupach. Po 10 kilometrach zrezygnowały dwie pierwsze osoby, bo nie dawały rady, w połowie trasy kolejne dwie – opowiada.
Z jego grupy do końca doszedł on i kolega. Ale sam miał tuż przed świtem kryzys. – Organizm protestował, ale nie poddałem się, miałem intencję, chciałem pokonać własne słabości – tłumaczy.
Z kościoła na warszawskim Bemowie pod wezwaniem Bogurodzicy Maryi taka droga krzyżowa odbędzie się po raz trzeci. Uczestnicy mają do wyboru dwie trasy: krótsza do Błonia lub dłuższa do Niepokalanowa. – W tym roku zapisało się na obie znacznie więcej osób niż przed rokiem – zauważa Łukasz Dardziński, koordynator EDK.