Franciszek kieruje się do biednych, zapomnianych, wykluczonych. W poniedziałek w Bratysławie odwiedził dom dla najuboższych bezdomnych prowadzony przez siostry misjonarki miłości od Matki Teresy. Następnego dnia pojechał na wschodni koniec Słowacji. Pod Koszycami, drugim co do wielkości mieście kraju, jest osiedle Lunik IX. Mieszka tam 4 tys. Romów. Zaniedbane bloki z czasów komunistycznych, wiele rodzin bez bieżącej wody, gazu, centralnego ogrzewania. Większość mieszkańców bez pracy, wiele dzieci kończy edukację na kilku klasach.
– Lunik IX to symbol tego, że nie wiemy, co robić z Romami. Papież się tam udał, by pokazać nam – z autoironią powiem – rasistom, że to także dzieci Boga – mówi „Rzeczpospolitej” Magdaléna Vášáryová, była ambasador w Warszawie, kandydatka na prezydenta w 1999 r., a w czasach czechosłowackich sławna aktorka.
Mężczyzna trzyma watykańską flagę przed spotkaniem papieża Franciszka ze społecznością romską w Koszycach
Papież był najpierw na Węgrzech, ale tylko pół dnia, Słowacji poświęcił prawie cztery. Z jakiego powodu? – Niektórzy uważają, że zadecydował urok naszej prezydent, inni, że to zasługa lobby Słowaków w Watykanie albo dowód na to, że Franciszek uważa nasz kraj za najbardziej proeuropejski w regionie. Może jednak chodzić także o to, że słowacki Kościół katolicki i Słowacja nie odrobili lekcji z przeszłości. Mieliśmy w czasie wojny państwo faszystowskie i rasistowskie z księdzem jako przywódcą. Część naszych Romów wysłało do obozów koncentracyjnych – podkreśla Vášáryová.
Społeczność romska na 5,5-milionowej Słowacji jest wyjątkowo liczna. Co prawda spis z 2011 r. wykazał, że Romów jest 107 tys., ale nawet w oficjalnych raportach unijnych jest mowa o około 0,5 mln. Wyniki nowego spisu, już przeprowadzonego, nie są jeszcze znane. Według sondażu amerykańskiego ośrodka Pew z 2019 r. trzy czwarte mieszkańców Słowacji jest niechętnych Romom (w Europie więcej tylko we Włoszech, w Polsce – połowa).