(...) jestem bardzo w rękach Bożych – zawartość owego „totus Tuus" [„cały Twój"] otwarła się niejako w nowym miejscu. Gdy jakakolwiek sprawa „moja" staje się w ten sposób własnością Maryi, można się jej podejmować, choćby nawet zawierała w sobie ryzyko (chociaż nie wolno szarżować: po ludzku, tj. od strony człowieka, musi ona także być rzetelnie opracowana). Od pewnego jednakże miejsca trzeba opuszczać rachuby ludzkie i jakoś chwytać Boże wymiary trudnej sprawy. (...)
3 XI 1962
Odkupienie zaczęło się od „Totus Tuus": jedna jedyna istota ludzka, nowy człowiek, któremu Bóg zawierzył Siebie na własność. Bóg-Syn potrzebował Jej w wypełnianiu swojego dzieła. Bóg-Syn mógł Jej siebie zawierzyć na drodze tego dzieła, bo naprzód dokonał go w Niej i przysposobił Ją do tego Totus Tuus. Maryja podjęła oddanie Boga w całej jego treści odkupicielskiej, całej dynamice. (...) Tutaj rozwiązuje się mój problem: ostatnio poczułem się bardzo w rękach Maryi i blisko P. Boga poprzez 2 sprawy wiadome. Czy jednak porządek nie został odwrócony? Czy nie „posługuję się" dla przeprowadzenia czegoś co jest „b. moje". Stoję jednak w tych sprawach z całą pokorą. Otóż rozwiązanie: w rękach Maryi, na zasadzie „Totus Tuus" dzieło Odkupienia musi się zrealizować również we mnie (...).
[X 1978]
Dnia 13 X 1978 mój drogi przyjaciel bp Andrzej Deskur doznał nieoczekiwanego ataku, który sprowadził na Niego częściowy paraliż. Pomimo kuracji w Poliklinice Gemelli, a z kolei w Szwajcarii, paraliż nie cofnął się.
Dnia 14 X odwiedziłem Andrzeja w szpitalu, udając się na konklawe, które miało dokonać wyboru następcy po śmierci Jana Pawła I (26 VIII – 28 IX 1978).