Kościół i państwo powinny rocznicę 4 czerwca świętować oddzielnie?
Na pewno nie jest to rocznica kościelna. Mówimy o rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów i wchodzenia w wolność. Nie można przy tym zapominać o wielkiej roli, jaką Kościół odegrał. Dlatego uprawnione będzie stwierdzenie, że świętuje Polska. My wszyscy, czyli obywatele korzystający z daru wolności.
Skoro dotknął ksiądz etyki, to mamy ostatnio sporo głosów krytycznych pod adresem lekarzy, którzy podpisali „Deklarację wiary". Jak się ksiądz do tego odniesie?
Wydaje mi się, że jest to osobista deklaracja wiary człowieka pragnącego wykonywać swoje powołanie zgodnie z wewnętrznymi przekonaniami, które ma i które płyną z jego światopoglądu. To nie powinno nikogo gorszyć. Zajmowaliśmy się ostatnio w episkopacie kwestią klauzuli sumienia. Dokument, który został wydany był w dialogu z podobnym wydanym wcześniej przez Polską Akademię Nauk. Myślę, że gwarancja wolności sumienia powinna być zachowana.
Te tematy światopoglądowe mocno nas ostatnio rozgrzewają. Teraz „deklaracja wiary", ale już do Sejmu wraca kwestia tzw. związków partnerskich i próby zrównania ich w prawach z małżeństwami.
To, że takie dyskusje będą i że przy okazji pojawią się jakieś próby zmian legislacyjnych, to stanowi rzeczywistość życia społecznego. Kościół nie jest reprezentowany w parlamencie. Nie będzie głosował za takim czy innym projektem. Będzie jednak, i ma do tego prawo, przypominać o fundamentach, na których opiera się życie społeczne – choćby tych zawartych w konstytucji, gdzie jest wyraźnie powiedziane, że małżeństwo w Polsce jest rozumiane jako związek mężczyzny i kobiety. I tu przy całym szacunku dla wszystkich ludzi trzeba pamiętać, że próby zrównywania związków partnerskich z małżeństwem są szkodą dla instytucji małżeństwa.
Kościół będzie o tym teraz przypominał?
W tej sprawie zabieraliśmy głos już wiele razy. Są oświadczenia prezydium episkopatu. Gdy była kwestia podnoszenia wieku emerytalnego mówiliśmy, że nie nam sądzić, jakie będą skutki gospodarcze, ale przypominaliśmy o tym, by patrzeć z troską na człowieka pracującego. Kiedy była sprawa dotycząca konwencji o przemocy, Kościół wyraźnie mówił, dlaczego jest przeciwny jej ratyfikacji, wskazując jednocześnie zdecydowanie na sprzeciw wobec wszelkich form przemocy. Kiedy były próby wprowadzenia związków partnerskich i było głosowanie w Sejmie, przypominaliśmy, że kwestie moralne czy etyczne powinny być głosowane nie zgodnie z dyscypliną partyjną, ale z sumieniem.
W niedzielę odbywały się w Polsce marsze dla życia. Z roku na rok jest ich coraz więcej. Polacy coraz odważniej manifestują swoje przywiązanie do wartości?
Temat ludzkiego życia i jego ochrony to jeden z tych, które w tym ostatnim 25-leciu, były jednym z priorytetów duszpasterskiego działania Kościoła. Zwróciłbym uwagę na działania różnych ruchów pro-life. To one sprawiły, że aprobata dla szacunku dla życia znacznie wzrosła.
Weźmy np. wzrost przeciwników aborcji. Zmiana światopoglądowa nie wzięła się tylko z tego, że Kościół przypominał o tym z ambony, to była mrówcza praca wielu ludzi, którzy się wokół tego tematu mobilizowali. Różne inicjatywy pokazują, że wokół dobra da się ludzi zjednoczyć.
A jednak gdy zbiorą podpisy pod projektem np. zakazującym aborcji eugenicznej, to propozycja upada, albo nie może się przebić.
Takie są prawa demokratycznie wybranego parlamentu. Nie każda słuszna inicjatywa społeczna znajdzie aprobatę. Może nas to boleć i napawać smutkiem, możemy być temu przeciwni, ale musimy szanować reguły demokracji. Może teraz musimy pracować nad dojrzewaniem świadomości posłów?
Pokusi się ksiądz o ocenę wyborów do Parlamentu Europejskiego?
Na polityczną ocenę nie naciągnie mnie pan, bo będę się mieszał do polityki (śmiech). Ale te 23 proc. Polaków, które poszły głosować nie napawa optymizmem. Jako Kościół przypominaliśmy, że Parlament Europejski jest ważny. Zachęcaliśmy do głosowania i wybierania osób, które kierują się w swoim życiu wartościami, bo to jest ważne nie tylko dla Europy, ale i dla Polski.
Frekwencja pokazała, że trzeba ciągle pobudzać świadomość ludzi, by jednak brali udział w wyborach. My możemy tylko apelować i dawać przykład. Jeśli zachęcam z ambony do głosowania, to sam także do lokalu wyborczego idę.
Proboszcz mógłby powiedzieć z ambony: „dziś są wybory, po mszy idę głosować, chodźcie ze mną"?
Nie jest to agitacja polityczna. Byłoby to przypomnienie o prawie i obowiązku do oddania głosu. Nie powinien mówić, by pójść i głosować na kandydata, którego on sam popiera.
Takie sytuacje się jednak zdarzają...
To są rzeczy niepoprawne. Nie możemy nikomu narzucać własnej wizji.
Kto będzie sekretarzem generalnym episkopatu?
Zdecydują biskupi na najbliższym zebraniu. Ja się podam do dymisji, bo dotychczasowej funkcji nie da się pogodzić z pełnieniem obowiązków biskupa diecezjalnego. Sekretarzem generalnym zostanie wybrany któryś z biskupów pomocniczych. Jest wielu takich, którzy mogliby się tej pracy podjąć. Niektórzy są po studiach za granicą, znają języki, co znacznie ułatwia pracę. Na pewno musi być to osoba, która będzie potrafiła kierować zespołem. Sekretarz episkopatu musi też reagować na wydarzenia z życia społecznego. On jest często pierwszym, do którego dziennikarze dzwonią po komentarz.
Ma ksiądz swojego kandydata?
Mam, ale zachowam jego nazwisko dla siebie.