Reklama

Watykan podjął decyzję w sprawie ks. Lemańskiego

Stolica Apostolska wydała ostateczną decyzję w sprawie ks. Wojciecha Lemańskiego. Jaką? Kuria diecezji praskiej nie ujawnia, bo biskup chce najpierw poinformować o niej samego zainteresowanego. Ten jednak nie odbiera telefonów.

Publikacja: 26.06.2014 07:00

Ks. Wojciech Lemański

Ks. Wojciech Lemański

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Konflikt w parafii w Jasienicy trwa już ponad rok – przynajmniej w świetle kamer. W lipcu 2013 r. abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej odwołał z funkcji proboszcza ks. Wojciecha Lemańskiego i na jego miejsce powołał administratora. Ksiądz Lemański nie zgadzał się jednak z decyzją biskupa i w atmosferze skandalu przekazał parafię, ale odwołał się do Watykanu.

- Teraz jest łańcuch takich zawieszeń, który powoduje, że to tak długo trwa. Każde odwołanie to jest minimum trzy miesiące oczekiwania na odpowiedź. A tych odwołań ów ksiądz złożył więcej niż dziesięć. Sam już powoli tracę rachubę. I to już trwa trzeci rok – mówi w rozmowie z „Rz" abp Henryk Hoser. Przyznaje jednak, że z listów, które otrzymuje z Watykanu widać, że sprawa wkrótce się rozwiąże. - Stolica Apostolska też widzi, że jest to sytuacja anormalna, która powinna ustać. I mam nadzieję, że to się uda w najbliższym czasie – mówi hierarcha, który ma już w ręku decyzję Watykanu.

Dlaczego nie chce jej ujawnić? – Bo najpierw chciałby poinformować samego zainteresowanego – tłumaczy Mateusz Dzieduszycki, rzecznik diecezji. – Problem w tym, że ksiądz nie odbiera telefonów i nie przyjeżdża do kurii na żadne spotkania.

Reporterzy „Rz" przez całą środę usiłowali skontaktować się z ks. Lemańskim. Jego komórka milczała. Włączała się jedynie poczta głosowa.

Dlaczego ksiądz Lemański unika kontaktów z biskupem? Prawdopodobnie jego odwołanie po raz kolejny zostało odrzucone. Tym razem ostatecznie, bo jak mówi Dzieduszycki, obecne pismo z Watykanu jest z drugiej watykańskiej instancji odwoławczej – Trybunału Sygnatury Apostolskiej. I choć arcybiskup Hoser w rozmowie z „Rz" nie zdradził treści pisma ze Stolicy Apostolskiej, to jednak z jego słów można wnioskować, że decyzja nie jest pomyślna dla księdza Lemańskiego.

Reklama
Reklama

- Niestety z jego wypowiedzi i działań można wyczytać, że decyzje mają być po jego myśli. A jak nie będą to odwoła się bezpośrednio do Ojca Świętego. Zapomina jednak, że wszystkie watykańskie dykasterie działają właśnie w imieniu papieża. Mamy bolesną sytuację, ale ufam, że szybko się ona skończy – stwierdza abp Hoser.

Tymczasem do parafian z Jasienicy, którzy w ubiegłym tygodniu protestowali pod nuncjaturą apostolską w obronie księdza Lemańskiego list napisał abp Celestino Migliore. „Ta wizyta protestacyjna była niezapowiedziana, choć dobrze zorganizowana w najmniejszych nawet szczegółach. Robiąc pewien wysiłek, jestem w stanie zrozumieć jej motywy, ale jednak nie do końca – pisze nuncjusz apostolski. - Bo jeśli jej celem było proszenie o audiencję w Watykanie, to już z tym rozumieniem jest trudniej. Sprawa jest w Stolicy Apostolskiej i złożył ją tam ks. Wojciech Lemański. Mało tego, on sam w publicznej i powszechnie znanej deklaracji powiedział, że zastosuje się do decyzji Stolicy Apostolskiej. Nie można czynić nacisków, gdy sprawa jest w instytucji, do której po wielokroć odwoływał się sam zainteresowany. To nie byłoby uczciwe. Konkretny zaś konflikt związany w zamknięciem kościoła w Jasienicy, trzeba rozwiązywać w dialogu z miejscowym biskupem, który lepiej zna wszystkie jego okoliczności, a ja nie mogę wchodzić w jego kompetencje".

Kościół w Jasienicy zamknięty jest zaś od Niedzieli Palmowej, gdy w świątyni doszło do przepychanek między wiernymi. - Otworzyłbym kościół już dawno gdyby w parafii zaistniały warunki na to pozwalające. Kościół został zamknięty nie dlatego, że chciałem komuś zrobić na złość – mówi tymczasem „Rz" abp Hoser. Jego zdaniem społeczność Jasienicy jest mocno skonfliktowana i podzielona. - W moim odczuciu tak podzieleni ludzie nie mogą uczestniczyć w sakramencie komunii eucharystycznej, który zakłada jedność – dodaje hierarcha i dodaje, że podjął z parafianami rozmowy, które jednak obie strony zgodnie zawiesiły do czasu aż Watykan wyda decyzję w sprawie byłego proboszcza.

Cała rozmowa z abp Henrykiem Hoserem w sobotnim wydaniu "Rzeczpospolitej".

Konflikt w parafii w Jasienicy trwa już ponad rok – przynajmniej w świetle kamer. W lipcu 2013 r. abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej odwołał z funkcji proboszcza ks. Wojciecha Lemańskiego i na jego miejsce powołał administratora. Ksiądz Lemański nie zgadzał się jednak z decyzją biskupa i w atmosferze skandalu przekazał parafię, ale odwołał się do Watykanu.

- Teraz jest łańcuch takich zawieszeń, który powoduje, że to tak długo trwa. Każde odwołanie to jest minimum trzy miesiące oczekiwania na odpowiedź. A tych odwołań ów ksiądz złożył więcej niż dziesięć. Sam już powoli tracę rachubę. I to już trwa trzeci rok – mówi w rozmowie z „Rz" abp Henryk Hoser. Przyznaje jednak, że z listów, które otrzymuje z Watykanu widać, że sprawa wkrótce się rozwiąże. - Stolica Apostolska też widzi, że jest to sytuacja anormalna, która powinna ustać. I mam nadzieję, że to się uda w najbliższym czasie – mówi hierarcha, który ma już w ręku decyzję Watykanu.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kościół
Nuncjatura Apostolska ogłasza ważną decyzję papieża Leona XIV. Dotyczy archidiecezji katowickiej
Kościół
Zmarł arcybiskup Józef Kowalczyk. „Ojciec chrzestny” polskiego Kościoła
Kościół
Nie żyje arcybiskup Józef Kowalczyk. Były prymas miał 86 lat
Kościół
Propozycja wypowiedzenia konkordatu wkrótce w Sejmie. Stoi za nią znany działacz
Reklama
Reklama