Bez zmian w możliwości wprowadzenia odpisu podatkowe na Kościół

Maleją szanse na wprowadzenie zapowiadanego przez premiera odpisu podatkowego na Kościół.

Publikacja: 23.08.2014 15:00

Bez zmian w możliwości wprowadzenia odpisu podatkowe na Kościół

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

– Duchowni powinni uczestniczyć w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych – mówił w 2011 roku w expose premier Donald Tusk. Zapowiedział likwidację Funduszu Kościelnego, z którego rząd opłaca składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne księży.

Ruszyły negocjacje z Episkopatem, a jeszcze w październiku ówczesny minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zapowiadał, że prace zostaną zakończone w kwietniu. W listopadzie Boniego zastąpił na stanowisku ministra Rafał Trzaskowski. Od tamtego czasu prace nie ruszyły z miejsca. Osoby znające kulisy funkcjonowania funduszu mówią „Rz", że szanse na przeprowadzenie w tej kadencji zmian niemal spadły do zera, a kolejna obietnica Tuska przegrała z kalendarzem wyborczym i bieżącą polityką. Fundusz Kościelny powstał w czasach stalinowskich jako rekompensata za mienie odebrane Kościołowi. W przeszłości finansowano z niego m.in. renowację zabytkowych kościołów, jednak obecnie całość idzie na składki. W 100 proc. państwo zabezpiecza zakonników klauzurowych i misjonarzy, a w 80 proc. – pozostałych duchownych.

Gdy likwidację funduszu zaproponował Tusk, Episkopat przedstawił pomysł wprowadzenia w jego miejsce dobrowolnego odpisu podatkowego, podobnego to tego na organizacje pożytku publicznego. Biskupi proponowali jego wysokość na poziomie 1 proc, rząd – 0,3 proc. Po długich negocjacjach udało się osiągnąć kompromis. Odpis miał wynieść 0,5 proc.

Sporu to nie zakończyło, o czym przed rokiem pisaliśmy w „Rz". W oficjalnym dokumencie wysłanym w ramach konsultacji biskupi napisali, że ustawa musi być poprzedzona umową z rządem. Do punktów spornych należało też m.in. kto ma ponosić koszty ubezpieczenia kleryków i jaką długość będzie miał tzw. okres przejściowy z kwotą gwarantowaną, do której państwo dopłaciłoby, gdyby z odpisu zebrano za mało. Zaangażowany w negocjacje metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz mówi „Rz", że mimo rozbieżności prace były na ukończeniu. – Wspólny zespół prawników i ekonomistów miał większość rzeczy przygotowanych na 99 proc. – podkreśla.

Potwierdza, że przed niemal rokiem ustały spotkania rządu i Episkopatu. Tłumaczy, że stało się tak z powodu trudnej sytuacji budżetowej. – Po wakacjach będziemy zastanawiać się nad powrotem do rozmów, choć nie wiem, czy będzie im sprzyjał klimat wyborczy – dodaje.

Rzecznik resortu administracji Artur Koziołek nie zgadza się z tezą, że prace się nie toczą. Wyjaśnia m.in., że prowadzi je Departament Wyznań Religijnych, a w tym roku odbyły się cztery spotkania z przedstawicielami niektórych kościołów. Jednak również on przyznaje, że „trudno jest określić termin, w jakim projekt ten zostanie przekazany do Sejmu RP".

Dlaczego zapowiedzi premiera jest tak daleko do realizacji? Osoby znające kulisy negocjacji tłumaczą to problemami, które nieoczekiwanie pojawiły się w trakcie prac nad reformą.

Najpierw tamę postawiły mniejsze kościoły i związki wyznaniowe, których składki również opłacane są z funduszu. Najgłośniej rządowym planom sprzeciwił się Kościół prawosławny, bo jego wyznawcy są w dużej mierze rolnikami. Nie płacą podatku dochodowego, więc nie mogą też robić odpisów.

Później zaprotestowali włodarze miast. Tłumaczyli, że na likwidacji funduszu stracą samorządy, bo wprowadzenie kolejnego odpisu od podatku uszczupli wpływy z PIT.

Poseł PiS Andrzej Jaworski uważa jednak, że decydującą rolę odegrała tu polityka. – Premier zgłosił likwidację funduszu po sukcesie Janusza Palikota, by przypodobać się skrajnej lewicy. Czasy się zmieniły. Tusk wróci do tego tematu, jeśli tak wyjdzie mu z badań sondażowych – podejrzewa.

Póki co działania rządu przyniosły skutek w postaci zwiększenia wydatków na fundusz. W 2012 roku wyniosły 96,5 mln zł, a w 2013 – 118,2 mln. Resort administracji tłumaczy to podniesieniem płacy minimalnej, od której zależy wysokość składek, oraz wzrostem liczby osób duchownych.

Rozmówcy „Rz" podejrzewają, że wzrost jest związany właśnie z zapowiedziami likwidacji funduszu. Niektóre mniejsze kościoły najprawdopodobniej zaczęły pompować liczbę duchownych, by mieć lepszą pozycję w negocjacjach z rządem.

– Duchowni powinni uczestniczyć w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych – mówił w 2011 roku w expose premier Donald Tusk. Zapowiedział likwidację Funduszu Kościelnego, z którego rząd opłaca składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne księży.

Ruszyły negocjacje z Episkopatem, a jeszcze w październiku ówczesny minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zapowiadał, że prace zostaną zakończone w kwietniu. W listopadzie Boniego zastąpił na stanowisku ministra Rafał Trzaskowski. Od tamtego czasu prace nie ruszyły z miejsca. Osoby znające kulisy funkcjonowania funduszu mówią „Rz", że szanse na przeprowadzenie w tej kadencji zmian niemal spadły do zera, a kolejna obietnica Tuska przegrała z kalendarzem wyborczym i bieżącą polityką. Fundusz Kościelny powstał w czasach stalinowskich jako rekompensata za mienie odebrane Kościołowi. W przeszłości finansowano z niego m.in. renowację zabytkowych kościołów, jednak obecnie całość idzie na składki. W 100 proc. państwo zabezpiecza zakonników klauzurowych i misjonarzy, a w 80 proc. – pozostałych duchownych.

Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?