W czwartek przed sądem okręgowym w Przemyślu odbędzie się kolejna rozprawa w procesie, który o naruszenie dóbr osobistych abp. Józefowi Michalikowi wytoczyła Małgorzata Marenin, feministka z Kielc.
Chodzi o homilię, którą hierarcha wygłosił jesienią 2013 r. we Wrocławiu, jeszcze jako przewodniczący episkopatu. Marenin nie spodobały się słowa abp. Michalika, który mówił m.in., że Kościół jest atakowany przez feministki promujące aborcję i walczące z tradycyjnym modelem rodziny. Kobieta poczuła się dotknięta i żąda przeprosin, 1000 zł zadośćuczynienia na cel charytatywny oraz odwołania słów przez arcybiskupa w ogólnopolskich mediach.
Pierwsza rozprawa odbyła się na początku marca. Abp. Michalika w sądzie nie było. Reprezentował go pełnomocnik, który stwierdził, że nie ma podstaw do roszczeń i brakuje materiału dowodowego. Sąd nie oddalił jednak powództwa, a na kolejną rozprawę wezwał metropolitę przemyskiego.
Kilka dni przed procesem prawnicy dr Michał Chajda z Uniwersytetu Rzeszowskiego i dr Michał Skwarzyński z KUL przygotowali opinię prawną, w której wykazują, że proces jest bezpodstawny. Ich zdaniem brak jest naruszenia indywidualnego dobra osobistego, a wypowiedzi arcybiskupa miały charakter ocen niepodlegających odpowiedzialności prawnej. Ponadto działanie metropolity nie było bezprawne, bo podjął je w społecznie uzasadnionym interesie i było ono realizacją wolności wyznania oraz wolności słowa.
W opinii czytamy, że arcybiskup w tej sprawie „nie jest traktowany jak każdy inny obywatel i jest w istocie dyskryminowany z uwagi na wyznanie i funkcję duszpasterską". Prawnicy zauważają, że podobne z wobec zwykłego Kowalskiego byłoby już zakończone bez wzywania stron. Podkreślają też, że zarówno konstytucja, jak i europejska konwencja praw człowieka zabraniają dyskryminowania „z jakiejkolwiek przyczyny, zwłaszcza z powodu wyznania czy wykonywanego zawodu".