Tak wynika z projektu nowelizacji przepisów, do którego dotarła "Rz". Przygotowują go eksperci z biura generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO).
- Kary mają zwiększyć naszą skuteczność, ponieważ dotychczas spotykaliśmy się z różnego rodzaju utrudnieniami ze strony kontrolowanych podmiotów - tłumaczy główny inspektor Michał Serzycki. Nierzetelnym administratorom groziłyby sankcje finansowe o równowartości od 1 tys. do 100 tys. euro. Za utrudnianie kontroli szefowie firm musieliby uiścić swoje trzy miesięczne pensje.
Obecnie za nieprawidłowości w ochronie danych osobowych grozi odpowiedzialność karna, przewidziana w ustawie o ochronie danych osobowych (DzU z 2002 r. nr 101, poz. 926 ze zm.), m.in. za nielegalne przetwarzanie danych, umożliwienie dostępu do nich osobom niepowołanym, czy nieinformowanie osób, których dane dotyczą, o ich prawach. Maksymalne sankcje to grzywna do 5000 zł, pozbawienie wolności do lat trzech i ograniczenie wolności. Szkopuł w tym, że skuteczność takich kar jest znikoma. Na 462 zawiadomienia do prokuratury złożone przez GIODO tylko 58 zakończyło się wysłaniem aktów oskarżenia do sądu.
- Obecne przepisy karne w praktyce nic nie dają. Powinny zatem zostać utrzymane jedynie w kilku przypadkach - m.in. nienależytej ochrony danych wrażliwych (np. medycznych). Tak więc wprowadzenie kar pieniężnych to dobry kierunek - uważa Arwid Mednis, radca prawny, partner w kancelarii Wierzbowski Eversheds. Również prof. Ryszard Markiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że rozsądne karanie finansowe ma sens, jednak w określonych sytuacjach. - Powinno być ono stosowane np. przy powtarzaniu się nieprawidłowości albo rażącym naruszeniu prawa - zaznacza.
Kary finansowe nie byłyby tylko polską specyfiką. Istnieją np. w Hiszpanii i w Czechach. - Możemy nakładać grzywny w wysokości nawet 10 mln koron (czyli ok. 1,3 mln zł). W praktyce jednak zdarzył się przypadek nałożenia kary 3,5 milionowej -podkreśla Jiří Maštalka, dyrektor departamentu prawnego w czeskim Urzędzie Ochrony Danych Osobowych. W Czechach za brak współpracy z kontrolerami grozi też kara porządkowa, która może sięgnąć 25 tys. koron (około 3300 zł).