Polacy w agencjach finansowych opłacają 5 – 7 mln faktur miesięcznie. W razie upadłości agencji mają jednak nikłe szanse na odzyskanie pieniędzy. Przekonują się o tym klienci firmy Okienko-Kasowe SA. To duża agencja, ma punkty m.in. w Poznaniu i Szczecinie. Pod koniec października zapowiedziała jednak ogłoszenie bankructwa. Przez ostatnie dwa miesiące zbierane od klientów pieniądze nie wpływały bowiem na rachunki wierzycieli.
– Z przykrością informujemy, że trzeba będzie jeszcze raz zapłacić rachunki gdzie indziej – uprzedzają członkowie zarządu upadłej firmy.
Co to oznacza? Klienci, których wpłaty nie dotarły do dostawców mediów, firm telekomunikacyjnych oraz np. pożyczkodawców, są w nich zadłużeni. Muszą też płacić odsetki za zwłokę. W Szczecinie jedna osoba będzie musiała znaleźć ok. 3000 zł, a kilka po ok. 1000 zł. Reszta ma mniejsze długi, z reguły po kilkaset złotych.
„Byłam naiwna. Zapłaciłam tam rachunki dokładnie dwa razy w życiu i to właśnie w ostatnich miesiącach. Zawsze chodziłam do banku, ale jestem tuż przed porodem, więc pomyślałam, że skoro ludzie płacą i nic się nie dzieje, to chyba nic mi nie grozi. Miałam pecha i muszę jeszcze raz wpłacić 500 zł” – żali się na jednym z forów internetowych młoda poznanianka.
Na założenie agencji finansowej niepotrzebne są żadne koncesje ani zezwolenia. Wystarczy wpis do ewidencji działalności gospodarczej w gminie, bo przepisy nie zabraniają prowadzić takiego biznesu w formie firm jednoosobowych. Trudno więc takie agencje kontrolować. Większość klientów trwa w przekonaniu, że nie jest możliwe dopuszczenie na rynek bez jakiejkolwiek kontroli firm, które dysponują dużymi pieniędzmi od wielu klientów.