Do Urzędu wpłynęły liczne skargi na Autocentrum AAA Auto — dotyczyły one zapisów w umowach z klientami, oraz nieprawidłowości w polityce sprzedażowej firmy. W szczególności chodziło o sposób prezentacji ceny pojazdu. Klient nie wiedział, że ta podana w ofercie internetowej, zawiera także koszt dodatkowego ubezpieczenia „Carlife Gwarancja”.
- Konsumenci już na etapie wstępnego zapoznawania się z ofertą powinni zostać rzetelnie poinformowani o tym, jaka jest finalna cena samochodu i co się na nią składa. Podczas podpisywania umowy nie mogą być zaskakiwani dodatkowymi opłatami i zmuszani do zakupu dodatkowych produktów czy usług. - mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
W postępowaniu wyjaśniającym Urząd skorzystał z instytucji tzw. „tajemniczego klienta”. Pracownicy UOKiK, za zgodą sądu, podejmowali czynności w celu zakupu samochodu, dzięki czemu mogli sprawdzić, czy firma należycie informuje konsumentów o cenie produktu i jaką ofertę im przedstawia. Nagrania z kontroli w 5 salonach posłużyły następnie jako dowody w postępowaniu.
Prócz tego firma wymagała, by klienci podpisali oświadczenie, że odbyli jazdę próbną i dzięki temu zweryfikowali stan techniczny pojazdu. Nie miało przy tym znaczenia, czy taka jazda faktycznie się odbyła, ani czy konsument miał odpowiednią wiedze, by to faktycznie zweryfikować. Zabieg ten miał przenieść odpowiedzialność za wady produktu na klienta.
Czytaj więcej
Kupiłem samochód z komisu. Po dokonaniu transakcji i wstępnym użytkowaniu auto okazało się wadliwe. Przekręcony był licznik, samochód miał wady, które od razu wykrył dobry mechanik. Czy w takiej sytuacji mogę zwrócić ten samochód i odzyskać swoje pieniądze – pyta pan Jan.
O tym fakcie konsument dowiadywał się dopiero na etapie finalizacji transakcji w salonie. Ponadto koszt składki przedstawiany był jako rabat, a w razie rezygnacji z polisy — zwracany Autocentrum, a nie nabywcy samochodu. Jednocześnie taki zabieg powodował obniżenie wartości samochodu na fakturze, co miało znaczenie dla ewentualnych roszczeń reklamacyjnych. Ponadto sama wizyta w salonie oznaczała konieczność dopłaty — prawie 1400 zł - za „dodatkową obsługę klienta” - o czym firma nie informowała w ofertach internetowych.
To niedopuszczalne, żeby przedsiębiorca unikał odpowiedzialności za sprzedawany produkt – dodaje Tomasz Chróstny.