Przewoźnik lotniczy powinien brać pod uwagę, że niektórzy pasażerowie mogą opóźnić wylot, a sam samolot będzie wymagał odlodzenia. Tak wynika z wyroku Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy. To nie są nadzwyczajne okoliczności, które powodują, że pasażer nie dostanie odszkodowania. W rezultacie linie lotnicze będą musiały zapłacić 600 euro za ponad trzygodzinne opóźnienie.
W rozpatrywanej sprawie przewoźnik szczegółowo wyliczył, z czego wynikało opóźnienie – ponad dwie godziny później przyleciał samolot, osiem minut trwało wycofanie pasażerów znajdujących się pod wpływem alkoholu oraz osób objętych kwarantanną, dziesięć minut spóźniły się posiłki dla załogi, a opóźnienie w boardingu wynosiło kwadrans. Po odkołowaniu samolotu rozpoczęto odladzanie, które zajęło aż 20 minut.