W 2002 r. kupiłem forda mondeo. Jego nadwozie było oznaczone specjalnym siedemnastoznakowym symbolem VIN (unikatowym numerem identyfikacyjnym pojazdów), który nie był wtedy jeszcze powszechny. Uzyskałem od sprzedawcy dwunastoletnią gwarancję antykorozyjną na nadwozie. Samochodem jeździło się dobrze, ale okresowe przeglądy dość szybko ujawniły liczne ogniska korozji. Opinia rzeczoznawcy potwierdza, że wady powłoki mają charakter wad produkcyjnych, których skuteczne usunięcie może nastąpić jedynie przez wymianę nadwozia na nowe. Widać wyraźnie, że nie jest już możliwa wymiana skorodowanych drzwi i pokrywy, bo to nie wystarczy do usunięcia wszystkich wad samochodu. Czego więc mogę się domagać od sprzedawcy auta lub podmiotu udzielającego gwarancji?
– pyta nasz czytelnik.
Odpowiada Krzysztof Podgórski, miejski rzecznik konsumentów w Tarnowie
W takiej sytuacji konsument powinien, moim zdaniem, wystąpić o wymianę całego samochodu na nowy, wolny od wad. Odpowiedzialność gwarancyjna co do jakości rzeczy wynika z udzielenia kupującemu gwarancji jakości, która jest umową akcesoryjną wobec umowy sprzedaży. Skoro wystawcą gwarancji w tym wypadku jest sprzedawca auta, to on ponosi z tego tytułu odpowiedzialność.
Nie ma wątpliwości, że w okresie gwarancyjnym ujawniły się wady – liczne ogniska korozji na szkielecie, drzwiach i dachu nadwozia. Co istotne, sprzedaż auta nastąpiła przed wejściem w życie ustawy z 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (DzU z 2002 r. nr 141, poz. 1176 ze zm.). Oznacza to, że ustawa ta nie jest podstawą prawną roszczeń konsumenta. Podstawą prawną roszczeń jest w związku z tym art. 577 kodeksu cywilnego.