Co zrobić, gdy klient zgłasza się po latach po reklamowany towar?

Publikacja: 29.04.2009 09:30

Co zrobić, gdy klient zgłasza się po latach po reklamowany towar?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Handlujemy obuwiem. Dwa lata temu klientka oddała obuwie do reklamacji. Uznaliśmy reklamację i naprawiliśmy obuwie. Klientka nie odebrała towaru, w związku z czym, musieliśmy obuwie magazynować. Przez ten czas towar uległ pogorszeniu. Kilka dni temu klientka zażądała wydania towaru. Czy możemy obciążyć ją kosztami magazynowania? Czy mamyobowiązek po dwóch latach wydać towar, nawet gdy nie jest on pełnowartościowy? Po jakim czasie mamy prawo np. zniszczyć obuwie, które nie nadaje się już do użytkowania? Czy możemy uznać, że skoro klientka przez dwa lata nie odebrała butów, to porzuciła swoją własność?[/b] -

Pierwsza kwestia to problem, czy prawo własności butów przeszło z klientki na sklep. Art. 180 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7C6DE042A72FB9746C492B935102D1CE?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] mówi, że można wyzbyć się własności rzeczy ruchomej przez to, że się w tym zamiarze rzecz porzuci.

Do skutecznego wyzbycia się własności rzeczy potrzebne jest jej porzucenie z równoczesnym uzewnętrznieniem zamiaru rezygnacji z prawa własności. Chodzi jednak o takie pozbycie się władztwa nad rzeczą, które jest dokonane w sposób umożliwiający każdemu objęcie jej w posiadanie.

Ten przypadek nie zachodzi w historii opisanej przez czytelniczkę, bo klientka sklepu pozostawiła rzecz ruchomą u sprzedawczyni, co oznacza, że potencjalnie nie wszyscy mają choćby hipotetyczną szansę na objęcie jej w posiadanie.

Nie można też w tym wypadku mówić o porzuceniu rzeczy bez zamiaru pozbycia się własności. Przesądza o tym [b]wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z 6 października 2005 r. (sygn. XVII Amc 71/04)[/b]. Sąd uznał w nim, że niedozwoloną klauzulą umowną jest zastrzeżenie, iż brak odebrania w terminie sprzętu jest wolą wyzbycia się własności przez porzucenie rzeczy. Tak więc w opisanej historii nie doszło też do porzucenia rzeczy.

[srodtytul]Przechowanie butów[/srodtytul]

Kodeks cywilny zawiera przepisy o przechowaniu. Umowa przechowania przewiduje, że przechowawca zobowiązuje się zachować rzecz ruchomą w stanie niepogorszonym. Przechowanie może być płatne albo nieodpłatne.

[b]Jeśli przyjmiemy, że w czasie rozpatrywania reklamacji z tytułu niezgodności towaru z umową będziemy mieć do czynienia z przechowaniem, to powinno być ono nieodpłatne, bo inaczej doszłoby do ograniczenia ustawowych uprawnień konsumenckich[/b].

[b]Inaczej będzie, gdy termin do naprawy minął i buty czekają na odbiór przez klienta. Strony mogą określić wysokość wynagrodzenia za przechowanie, ale gdy tego nie zrobią, to przechowawcy i tak się ono należy[/b] w wysokości przyjętej w danych stosunkach (w praktyce może o tym rozstrzygnąć nawet sąd, gdyby doszło do sporu pomiędzy zainteresowanymi).

Problem polega na tym, jak określić moment, kiedy buty stają się rzeczą przechowywaną ponad niezbędną potrzebę (co mogłoby spowodować, że za ich magazynowanie sklep mógłby pobrać wynagrodzenie).

Tu z pomocą może przyjść art. 8 ust. 4 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=1764A978EDAE6CD90D0A763279849099?id=166809]ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (DzU z 2002 r. nr 141, poz. 1176 ze zm.)[/link]. Określa on - niestety mało precyzyjnie - jaki termin ma sprzedawca na dokonanie naprawy reklamowanego mu towaru. Ustawa posługuje się pojęciem "w odpowiednim czasie". Wiele zależy więc od wzajemnych ustaleń pomiędzy stronami, tzn. na kiedy miały być gotowe buty po naprawie.

Przy ustalaniu "odpowiedniego czasu" powinno się wziąć pod uwagę rodzaj towaru i cel jego nabycia. Więcej czasu na naprawę może mieć sprzedawca zimowych butów, gdy trwa lato, a znacznie mniej sklep, gdzie panna młoda kupiła ślubne pantofelki i za kilka dni ma w nich iść do ołtarza.

W razie braku porozumienia stron powinna raczej przeważyć opinia klienta. Spór na pewno nie będzie jednak dotyczył liczby lat lub miesięcy, a raczej dni, ewentualnie tygodni.

[srodtytul]Terminy do zwrotu [/srodtytul]

Warto dodać, że dawniej przepisy były korzystniejsze dla klienta. Obowiązywał bowiem dekret z 18 września 1954 r. o likwidacji nie podjętych depozytów i nieodebranych rzeczy (DzU. z 1954 r. nr 41, poz. 184 ze zm.). Zgodnie z tym dekretem termin do podjęcia przedmiotów oddanych na podstawie umowy o dzieło instytucji zajmującej się zawodowo świadczeniem usług wynosił 6 miesięcy od doręczenia uprawnionemu wezwania do odbioru. Brak możliwości doręczenia wezwania powodował, że termin przechowania wynosił aż dwa lata.

Dekret został jednak z dniem 22 lutego 2007 r. uchylony przez [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=184041]ustawę z 18 października 2006 r. o likwidacji niepodjętych depozytów (DzU. z 2006 r. nr 208, poz. 1537)[/link]. [b]Ustawa ta nie obejmuje już jednak sklepów[/b], bo jej art. 1 wyraźnie precyzuje, że stosuje się te przepisy tylko do jednostek sektora publicznego.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara