Stracona armia na Krymie

Rosyjskie siły uprowadziły dowódcę floty ukraińskiej na Krymie. Poprzedni zdezerterował.

Publikacja: 19.03.2014 20:43

Ukraińscy żołnierze w cywilu opuszczali przejęty przez Rosjan sztab ukraińskiej marynarki wojennej w

Ukraińscy żołnierze w cywilu opuszczali przejęty przez Rosjan sztab ukraińskiej marynarki wojennej w Sewastopolu

Foto: PAP/EPA

Aneksja Krymu przez Rosję nie jest ostatnim aktem dramatu rozgrywającego się na półwyspie. Już w piątek o północy upływa termin ultimatum, który wynegocjował jeszcze przed niedzielnym referendum z Siergiejem Szojgu, ministrem obrony Rosji, głównodowodzący ukraińską flotą na Krymie kontradmirał Serhij Hajduk. Rosjanie chcą, aby do tego czasu ukraińscy żołnierze poddali się albo też zostaną siłą rozbrojeni. Moskwa nie zamierza jednak czekać do jutra.

Kontradmirał Hajduk  został uprowadzony w spektakularnych okolicznościach z budynku dowództwa floty w Sewastopolu. Na teren sztabu przedostała się 150-osobowa grupa prorosyjskich manifestantów, wśród których były kobiety. Wywiesili na dachu rosyjską flagę. W tym momencie cały obszar został otoczony przez rosyjskich żołnierzy.

– Była to specjalna jednostka antyterrorystyczna ze specyficznym uzbrojeniem – mówi „Rz" Władisław Sielezniow, rzecznik centrum informacyjnego ukraińskich sił na Krymie. Jak podała „Ukrainska Prawda", powołując się na własne źródła, kontradmirał został wyprowadzony przez uzbrojonych napastników. Jego los jest nieznany.

Ukraińskie media piszą, że cała operacja była dziełem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. – Jeżeli w ciągu trzech godzin kontradmirał oraz inni zakładnicy nie zostaną wypuszczeni na wolność, podejmiemy adekwatne kroki – ostrzegł wieczorem pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow.

Decyzje nie zapadły

W Kijowie nie zapadły jeszcze żadne polityczne decyzje, co począć dalej z 20 tys. ukraińskich żołnierzy na półwyspie. Są zamknięci w swoich jednostkach, starają się unikać wszelkich prowokacji i nie wiedzą, jaki będzie ich los.

Po wtorkowym szturmie na bazę wojsk ukraińskich w Symferopolu Kijów zezwolił na użycie broni w obronie własnej. Kontradmirał Hajduk nie skorzystał jednak z tej możliwości. Wszyscy zdają sobie doskonale sprawę z tego, że żołnierze ukraińscy nie mają żadnych szans na stawianie skutecznego oporu. Nie mogą też liczyć na żadną pomoc ze strony władz w Kijowie. Są zdani na siebie, zdemoralizowani tą sytuacją oraz niepewnością.

Docierają do nich bez problemu wysłannicy rosyjskich służb z propozycjami rosyjskiego obywatelstwa oraz wysokiego żołdu w rosyjskiej armii. Ilu żołnierzy ukraińskiej armii i floty poszło w ślady kontradmirała Denisa Berezowskiego, jest pilnie strzeżoną tajemnicą ministerstwa obrony w Kijowie. Kontradmirał Berezowski przeszedł niedawno na stronę rosyjską i zrobił to tuż po swojej nominacji na stanowisko dowódcy floty. Ten przykład świadczy, jak skuteczna jest agitacja rosyjskich służb.

Nie ma na co czekać

W środę zebrała się w Kijowie Rada Bezpieczeństwa zwołana przez Ołeksandra  Turczynowa pełniącego obowiązki prezydenta. Równocześnie rząd podjął próbę nawiązania bezpośredniego kontaktu z władzami na Krymie, wysyłając tam delegację na czele z ministrem obrony Ihorem Teniuchem. Jej zadaniem byłoby niedopuszczenie do rozlewu krwi, co może się zdarzyć w każdej chwili.

Z Symferopola nadeszła jednak wiadomość, że samolot z Kijowa nie otrzyma zezwolenia na lądowanie. Wcześniej minister Teniuch zapewniał, że Ukraina nie wycofa swoich żołnierzy z Krymu.

–  Nie ma na co czekać. Pozostawienie tych ludzi w nieprzyjaznym dla nich otoczeniu pod groźbą ataku ze strony przeważających sił rosyjskich byłoby absurdem – tłumaczy „Rz" Władimir Sidenko, szef kijowskiego Centrum Razumkowa. Oddziały te przydałyby się obecnie do obrony południowej flanki Ukrainy graniczącej z Krymem, w sytuacji gdyby Putin zdecydował się na przesunięcie swoich oddziałów dalej w głąb Ukrainy.

– Ukraińskie władze obawiają się wojny z Rosją i nie podejmą żadnych konkretnych decyzji. Należy się spodziewać , że w tej sytuacji część ukraińskich żołnierzy przejdzie na stronę Rosji, a pozostali opuszczą Krym, i to bez broni – twierdzi Aleksiej Arestowycz, ukraiński ekspert wojskowy. Ukraińscy żołnierze mogliby się wydostać z Krymu specjalnym korytarzem, co wymagałoby jednak specjalnych uzgodnień. Warunkiem  Moskwy i nowych władz Krymu będzie bez wątpienia pozostawienie na miejscu wszelkiego sprzętu i broni. Takie rozwiązanie jest dla Kijowa nie do przyjęcia.

Na razie ukraińskiemu lotnictwu udało się uratować kilka samolotów bojowych, a wczoraj na zatokę prowadzącą do portu Nowoozierne wypłynęło kilka okrętów floty ukraińskiej, unikając w ten sposób ataku tzw. sił samoobrony. Ich wyjście na morze blokuje jednak wrak rosyjskiego okrętu zatopionego tam właśnie w tym celu na początku marca.

Oporu nie będzie

Rzecznik ukraińskiego Ministerstwa Obrony nie był w stanie udzielić „Rz" odpowiedzi na temat dalszych losów ukraińskich jednostek na Krymie. Co do ich przyszłości nie ma żadnych wątpliwości Siergiej Markow, były doradca Putina. Wrócił właśnie z Krymu i jest przekonany, że ukraińskim jednostkom na razie ze strony rosyjskiej nic nie grozi, gdyż Krym nie jest jeszcze formalnie podmiotem Federacji Rosyjskiej.

Stanie się to dopiero po ratyfikacji traktatu podpisanego we wtorek na Kremlu i przyjęciu przez rosyjski parlament nowej ustawy konstytucyjnej o przyjęciu Republiki Krymu i miasta o znaczeniu federalnym  Sewastopola do Federacji Rosyjskiej.

Gdy  pod ustawą złoży podpis prezydent Władimir Putin, Krym zdaniem Moskwy stanie się częścią Rosji. Nastąpi to prawdopodobnie w najbliższych dniach. Do tego czasu jednostki ukraińskie znajdują się na terytorium niepodległej, według Moskwy, Republiki Krymu. Nowe władze Krymu uznawane za nielegalne przez Kijów znacjonalizowały już sprzęt ukraińskich jednostek. Jeżeli opuszczą więc półwysep, to bez broni.

Markow jest przekonany, że połowa z nich zostanie na Krymie. Nie spodziewa się zresztą żadnego oporu ze strony żołnierzy ukraińskich.

Los żołnierzy

Tymczasem jednostki ukraińskie otoczone przez siły tzw. samoobrony Krymu otrzymują raz po raz ultimatum, aby złożyły broń i poddały się. Nie mogą tego zrobić bez rozkazu z Kijowa. W przeciwnym razie żołnierze uznani zostaną za dezerterów.

– O los naszych żołnierzy warto zapytać USA i Wielką Brytanię, które to państwa nie dotrzymały swoich zobowiązań wynikających z porozumienia  budapeszteńskiego z 1994 roku, gwarantującego integralność terytorialną Ukrainy w zamian za przekazanie Rosji swojej broni nuklearnej – przekonuje „Rz" Anatoli Grycenko, minister obrony w rządzie Julii Tymoszenko. Jego zdaniem gdyby Ukraina dysponowała obecnie takim arsenałem, żadnej inwazji rosyjskiej by nie było.

Tymczasem rosyjskie lotnictwo rozpoczęło w środę ćwiczenia lotnicze na dużą skalę w zachodnich regionach Rosji. Na samym Krymie rosyjska armia nieustannie zwiększa swoją obecność. Przerzucane są najnowsze rodzaje uzbrojenia, m.in. rakiety ziemia-powietrze. Znajdujący się na Morzu Czarnym amerykański niszczyciel USS Truxtun rozpoczął ćwiczenia z udziałem okrętów Bułgarii i Rumunii. To sygnał dla Kremla, który jednak wie, że przynajmniej na Krymie ma już wolną rękę.

Aneksja Krymu przez Rosję nie jest ostatnim aktem dramatu rozgrywającego się na półwyspie. Już w piątek o północy upływa termin ultimatum, który wynegocjował jeszcze przed niedzielnym referendum z Siergiejem Szojgu, ministrem obrony Rosji, głównodowodzący ukraińską flotą na Krymie kontradmirał Serhij Hajduk. Rosjanie chcą, aby do tego czasu ukraińscy żołnierze poddali się albo też zostaną siłą rozbrojeni. Moskwa nie zamierza jednak czekać do jutra.

Kontradmirał Hajduk  został uprowadzony w spektakularnych okolicznościach z budynku dowództwa floty w Sewastopolu. Na teren sztabu przedostała się 150-osobowa grupa prorosyjskich manifestantów, wśród których były kobiety. Wywiesili na dachu rosyjską flagę. W tym momencie cały obszar został otoczony przez rosyjskich żołnierzy.

Pozostało 89% artykułu
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę
Konflikty zbrojne
Departament Stanu potwierdza. Rakiety dalekiego zasięgu na Ukrainie na polecenie Joe Bidena
Konflikty zbrojne
Komisja Europejska szykuje 14. pakiet sankcji. Kary dla przewoźników ropy i broni
Konflikty zbrojne
Prof. Andrzej Zybertowicz: Polska w Nuclear Sharing? W tym przypadku Rosja ma powody, żeby się niepokoić
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowała Rosję rakietami dalekiego zasięgu. USA wysłały je "w tajemnicy"