Sosnowe lasy, świeże powietrze, blisko do stolicy – gdy nie ma korków, po półgodzinie jest się w centrum, a mieszka się taniej. Bucza, miasto-satelita, stała się symbolem rosyjskich zbrodni wojennych. O zabitych tam cywilach, o trupach długo leżących na ulicach świat usłyszał na początku kwietnia ubiegłego roku, gdy Rosjanie wycofali się z okolic Kijowa.
Później, w takim Mariupolu – słyszę od ukraińskiego polityka – było pewnie wiele Bucz, ale Rosjanie tam mogli spokojnie zacierać ślady. Zbrodnię w Buczy badali i badają śledczy, prokuratorzy z wielu krajów. Dochodzenia przeprowadzili też dziennikarze z czołowych mediów światowych, niektóre raporty są pełne wstrząsających szczegółów, ostatnich SMS-ów ofiar i zdjęć ze szczęśliwych czasów, gdy pozowali z uśmiechami na twarzy.