Ppłk rez. Maciej Korowaj: Siła Rosji oparta jest na strachu

W genotyp prowadzonych działań wojskowych rosyjskich żołnierzy wpisana jest brutalność – mówi ppłk. rez. Maciej Korowaj, były oficer Wojska Polskiego.

Publikacja: 24.02.2023 03:00

Ppłk rez. Maciej Korowaj: Siła Rosji oparta jest na strachu

Foto: AFP

Jakie symptomy rok temu wskazywały, że Rosja może dokonać agresji na Ukrainę?

Działania polityczne, z których wynikało, że Rosja nie osiągnie swoich celów tylko metodą zastraszania. Drugim symptomem było to, że pododdziały, które uczestniczyły w projekcji siły na granicy Ukrainy z Białorusią i z Rosją oraz na terenach okupowanych w Donbasie i Krymie, przeszły z działania w trybie szkolnym do przygotowania się do inwazji. Otrzymały one amunicję w ilościach świadczących o tym, że rozpocznie się wojna.

Pomimo ostrzeżeń służb wywiadowczych wiele osób nie wierzyło, że wybuchnie konflikt pełnoskalowy, zakładali, że to tylko prężenie muskułów, demonstracja siły.

Przed wojną właśnie kończyła się pandemia, zaczynaliśmy oddychać pełną piersią. Nie wierzyliśmy, że grozi nam sytuacja, gdy jedno wielkie państwo napadnie na swojego sąsiada i nastąpi tąpnięcie w globalnym bezpieczeństwie.

Czytaj więcej

Polska pomoc dla Ukrainy. Wysyłamy broń, amunicję i szkolimy żołnierzy

Nie byliśmy mentalnie gotowi?

Dokładnie. Putin nieprzypadkowo wybrał taki moment, aby wywrzeć presję militarną nie tylko na Ukrainę, ale Europę i USA. Stwierdził, że to jest najlepsza chwila do takiego szantażu. Trzeba pamiętać, że Rosjanie podważyli przywódczą rolę Stanów Zjednoczonych w świecie, narzucili sposób działania nakierowany na konfrontację militarną. Kreml podjął decyzję o operacji wojskowej, pomimo tego, że nie była ona dobrze przygotowana.

Dlaczego nie była przygotowana?

Bo przebiegała inaczej niż to, co Rosjanie ćwiczyli. Nie działali zgodnie z pewnym kanonem działań zapisanych w rosyjskiej sztuce operacyjnej. Nie robi się projekcji siły na kierunkach, gdzie ma się wykonać główne uderzenia, nie mnoży się i rozprasza kierunków uderzenia. Moim zdaniem to miała być – jak mówią Rosjanie – „operacja specjalna” o ograniczonym zakresie, a Putin zakładał, że po rozpoczęciu wojny dojdzie do przetasowań we władzach Ukrainy, i liczył na zdradę niektórych polityków i wojskowych. W tym względzie przelicytował.

Co pana zaskoczyło przez ten rok obserwacji działań wojennych na Ukrainie?

Rosjanie nie docenili tego, jak armia ukraińska zmieniła się po 2014 roku, jaka zmiana mentalna zaszła wśród oficerów i żołnierzy. Rosjanie byli przekonani, że pobiją Ukraińców jak w 2014 roku.

Czytaj więcej

Wojna na Ukrainie podzieliła świat. Na czyją korzyść działa czas?

Wojnę widzimy dzisiaj przez pryzmat brutalności działań żołnierzy rosyjskich i popełnione przez nich zbrodnie. To pana nie zaskoczyło?

Nie. Sposób zarządzania rosyjskim wojskiem, prowadzenia wojny od wielu lat oparty jest na odczłowieczaniu relacji dowódców z przełożonymi. Frustracja z niewykonanych zadań lub z poczucia wyższości jest przenoszona na słabszych, czyli ludność cywilną. To było charakterystyczne w większym lub mniejszym stopniu dla każdej rosyjskiej jednostki wojskowej. W genotyp prowadzonych działań wojskowych żołnierzy rosyjskich wpisana jest brutalność działania.

Jak ta wojna wpłynęła na postrzeganie armii rosyjskiej przez nasze wojsko?

Musimy być świadomi, że Rosja wykorzystuje wojsko i wojnę do realizacji celów politycznych. Ta armia nie walczy w sposób cywilizowany, lecz wykorzystuje wszystkie metody, także te brutalne. Rosja, pomimo że w swojej taktyce zawsze dążyła do szybkich rozstrzygnięć na polu wojskowym, potrafi się adaptować do nowych warunków i prowadzić długotrwałą wojnę na wyniszczenie z dość dużym europejskim krajem. I nadal jest w stanie prowadzić działania rozstrzygające.

Jakie mogą być zatem scenariusze wojny?

Przed wojną rozmawiałem z wieloma oficerami, w tym rosyjskimi i białoruskimi, i z ich wypowiedzi przebijał zawsze ton, że Rosja bez Ukrainy nie może funkcjonować jako regionalne mocarstwo. Państwo rosyjskie bez Ukrainy z jej zasobami intelektualnymi i gospodarczymi jest pozbawione jednego płuca, bez którego ambicje rosyjskie nie zostaną spełnione.

Zatem Rosja przystawiła do głowy Ukrainy pistolet i mówi „kochajcie nas”?

Rosjanie nie postrzegają swoich współbraci Słowian jako przyjaciół. Traktują ich jak zagubione dzieci, które muszą wrócić pod skrzydła Moskwy, która może wskazać im kierunek rozwoju. To jest ten tzw. ruski mir. Tyle że ani my, ani Ukraińcy nie czujemy się spadkobiercami cywilizacji tworzonej przez Rosję. A ten kraj ciągle żyje mitem, przypominającym bóle fantomowe – sowieckości.

Czytaj więcej

Rosja rok po inwazji na Ukrainę. Zupełnie jakby nie było wojny

Kilka dni temu oglądałem zdjęcie z Władywostoku, a tam morze proporczyków wojskowych wbitych w groby poległych marynarzy. Zwykli ludzie widzą, że ofiar jest wiele, ale nie buntują się.

Siłą Rosji jest tzw. głubinka – tak określamy tereny wiejskie, małomiasteczkowe, gdzie zamieszkuje większość ludności tego kraju. Oni czerpią informacje głównie z kanałów propagandowych. Ta „głubinka” to paliwo pozwalające realizować cele imperialne Putina, zasilające jego machinę zniszczenia. Oni się nie buntują, gdy mają zaspokojone podstawowe potrzeby, a są one niewielkie jak na nasze standardy. Nie uważają też, że żołnierze, którzy wracają z frontu w trumnach, są ofiarami Putina, lecz zostali zabici przez nazistów albo przez NATO. Szacuje się, że 70 procent ofiar wojny to ludzie pochodzący właśnie z „głubinki”. Środowiska wielkomiejskie, które byłyby skłonne do buntu, zostały spacyfikowane już na początku wojny.

Jeżeli Rosjanie tłumaczą sobie ponoszone straty tym, że prowadzą wojnę „narodowowyzwoleńczą” w Ukrainie przeciwko nazistom i NATO, czy to oznacza, że przygotowują też grunt do użycia broni atomowej?

Broń atomowa jest zawsze brana pod uwagę w rosyjskich kalkulacjach. Użycie jej wynika z aspektu politycznego. Cichy sojusznik Federacji Rosyjskiej, czyli Chiny, wyraźnie sobie tego nie życzy. Bo złamanie tabu i użycie broni atomowej przeciwko państwu, które takiej broni nie ma, mogłoby spowodować efekt domina. Państwa, które jej nie posiadają, mogłyby starać się ją zdobyć, aby szachować sąsiadów. Mógłby zostać złamany obecny monopol bezpieczeństwa państw atomowych.

Jakie symptomy rok temu wskazywały, że Rosja może dokonać agresji na Ukrainę?

Działania polityczne, z których wynikało, że Rosja nie osiągnie swoich celów tylko metodą zastraszania. Drugim symptomem było to, że pododdziały, które uczestniczyły w projekcji siły na granicy Ukrainy z Białorusią i z Rosją oraz na terenach okupowanych w Donbasie i Krymie, przeszły z działania w trybie szkolnym do przygotowania się do inwazji. Otrzymały one amunicję w ilościach świadczących o tym, że rozpocznie się wojna.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak Rosji na Ukrainę. Cel? Elektrownie. Polska poderwała myśliwce
Konflikty zbrojne
Izrael zaatakował z powietrza Syrię. Kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych
Konflikty zbrojne
Wojna na Ukrainie. Niewielkie, ale stałe zdobycze Rosjan
Konflikty zbrojne
Cyryl I ogłasza „świętą wojnę”
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna