Czytaj więcej
24 lutego Rosja dokonała pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę. Wołodymyr Zełenski informuje o wyzwoleniu w październiku ponad 500 kilometrów kwadratowych terytorium w obwodzie chersońskim.
Tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla trafiła do białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego, zdelegalizowanego rosyjskiego "Memoriału" oraz do ukraińskiego Centrum Wolności Obywatelskich.
Czytaj więcej
W Oslo przyznano Pokojową Nagrodę Nobla. Laureatami zostali białoruski obrońca praw człowieka Aleś Bialacki oraz dwie organizacje broniące praw człowieka - rosyjski Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich.
Decyzję Komitetu Noblowskiego skrytykował doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak.
"Komitet Noblowski interesująco rozumie słowo „pokój”, jeśli przedstawiciele dwóch krajów, które zaatakowały trzeci,wspólnie otrzymują Pokojową Nagrodę Nobla" - napisał polityk.
Dodał, że ani organizacje rosyjskie, ani białoruskie ie były w stanie zorganizować oporu przeciwko wojnie.
"Tegoroczny Nobel jest 'wspaniały'" - skwitował.
Równie krytyczny wobec decyzji Komitetu jest Andrij Melnyk, wieloletni ambasador Ukrainy w Niemczech.
Uważa on, że dobór laureatów Pokojowego Nobla sugeruje "absolutnie błędne i druzgocące wrażenie" w typie rosyjskiej propagandy, że Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini to "trzy braterskie słowiańskie narody", należące do "tego samego geopolitycznego obszaru kulturowego", w ramach którego kłócą się ze sobą".
"Co za bzdura" - dodał Melnyk.
W późniejszej dyskusji pod wpisem Melnyk stwierdził, że odzwierciedla to "kolonialny, imperialny pogląd Zachodu na Ukrainę".