Świadectwa zbrodni wojennych popełnionych przez Rosję w okolicach Kijowa spotkały się z jednoznacznym potępieniem i apelami o rozliczenie Putina. Unia Europejska, w której w ostatnich tygodniach widać było zmęczenie sankcjami, zapowiedziała, że reakcji na te okrucieństwa przygotuje nowy, piąty już pakiet sankcji. – W środę będzie on przedmiotem dyskusji ambasadorów państw UE – mówi nam nieoficjalnie dyplomata jednego z państw UE. Nad szczegółami pracuje Komisja Europejska, pakiet musi mieć jednomyślne poparcie wszystkich 27 państw UE.
– To, co wydarzyło się w Buczy, wymaga nowej rundy sankcji – powiedział Emmanuel Macron. I odniósł się w szczególności do wybranych surowców energetycznych. – Myślę, że jeśli chodzi o ropę i węgiel to musimy być w stanie iść do przodu. Powinniśmy z pewnością przejść do sankcji – stwierdził Macron w wywiadzie dla radia France Inter. Akurat Francja nigdy nie była głównym hamulcowym sankcji energetycznych, bo sama ma energię jądrową. Ale deklaracja francuskiego prezydenta jest ważna, bo to jego kraj przewodzi obecnie pracom UE i jego wysłannik w Brukseli będzie negocjował wspólne stanowisko w sprawie sankcji. Mateusz Morawiecki apelował o zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE, na razie nie zapadła w tej sprawie decyzja.
Czytaj więcej
Minister obrony Niemiec, Christine Lambrecht (SDP) oświadczyła w ARD, że po tym, jak rosyjskie wojsko zostało oskarżone o dokonanie zbrodni wojennych w Buczy, trzeba zacząć rozmawiać o zakazie importu rosyjskiego gazu.
Dla dalszych sankcji kluczowe jest stanowisko Niemiec. – Będziemy za dalszymi sankcjami, musimy wywrzeć więcej presji na Putina i izolować Rosję, musimy przeciąć wszystkie ekonomiczne więzy z Rosją. Ale w tym momencie nie jest możliwa rezygnacja z dostaw gazu. Potrzebujemy trochę czasu. Musimy jednak tutaj poczynić rozróżnienie między ropą i węglem a gazem – powiedział Christian Lindner, minister finansów Niemiec. To zgodne z wcześniejszymi przewidywaniami, że jeśli miałoby dojść do sankcji energetycznych, to UE prawdopodobnie zaczęłaby od ropy i węgla, bo je łatwiej zastąpić dostawami z innych kierunków niż gaz.
Oprócz Niemiec tradycyjnie przeciw embargu energetycznemu wypowiadały się m.in. Włochy, Austria i Węgry. Ten pierwszy kraj prawdopodobnie nie będzie już oponował. – Włochy nie zawetują rosyjskich sankcji gazowych – powiedział nawet Luigi Di Maio, minister spraw zagranicznych. Austria, razem z Niemcami, wyraża sceptycyzm wobec sankcji na gaz, ale nie na ropę i węgiel. Pozostaje Viktor Orbán, wzmocniony gigantycznym zwycięstwem wyborczym. – Nie możemy być pewni w 100 proc., że nie zawetuje samotnie sankcji energetycznych. Ale jednak Orbán nigdy nie blokował sankcji wobec Rosji. A w czasie kampanii większy nacisk kładł nie na swój sprzeciw wobec sankcji, ale na kwestię dostaw broni dla Ukrainy przez Węgry – mówi dyplomata państwa UE.