Dziś premier tłumaczy, że 1 lipca opisywał stan faktyczny, bo epidemia wówczas rzeczywiście zelżała. Tak jak zwykle latem, przy wyższych temperaturach, oddziaływaniu promieni UV i spędzaniu czasu raczej pod gołym niebem niż pod dachem maleje liczba infekcji wirusowych układu oddechowego. Problem w tym, że po lecie jest jesień i zima, która – choć zaskakuje drogowców – to jednak jest czymś raczej spodziewanym. A jesienią i zimą wspomniane wyżej infekcje przybierają na intensywności. Czy premier 1 lipca o tym nie wiedział?
Premier mówi też dziś, że trzeba było przecież odmrażać gospodarkę. Osobiście nie wiem, jak tłumne pójście do lokali wyborczych przekłada się na wzrost PKB, ale przypuszczam, że nie bardzo – zwłaszcza że wybory odbywają się w niedzielę, w którą sklepy zostały decyzją obecnych władz zamknięte, więc w drodze do i z lokalu wyborczego nikt raczej zakupów nie robił.
Pytanie więc, czy premier nie zagrał zbyt pochopnie kartą „koronawirus jest w odwrocie” – bo, jak się zdaje, wiele osób uznało, że tak jest w rzeczywistości. Gdyby było inaczej, to przecież ani odpowiedzialny prezydent nie ściskałby tysięcy rąk na wiecach wyborczych, na których człowiek stał przy człowieku, ani odpowiedzialny premier nie zagrzewałby seniorów do wyborczego boju ogłaszając nieomal koniec epidemii. Odpowiedzialny rząd z kolei – w obliczu zagrożenia drugą falą epidemii – nie zajmowałby się przez kilka tygodni walką o strefy wpływów. No bo przecież oni wszyscy są odpowiedzialni, czyż nie?
Dziś – jak wynika z sondażu SW Reserch dla rp.pl – przy kilku tysiącach zakażeń dziennie niemal 40 proc. ankietowanych uważa, że powszechny obowiązek noszenia masek to zły pomysł. Z badania przeprowadzonego dla serwisu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna wynika, że 17 proc. Polaków uważa, iż żadnej epidemii nie ma. „Covidowi denialiści” chcą organizować tzw. marsze wolności, które zapewne – znając stosunek owych denialistów do maseczek – zmienią się w radosne koronamarsze, po których krzywa zakażeń jeszcze wzrośnie. A premier wzywa do odpowiedzialności za siebie i innych.
Cóż, Pismo mówi, że kto sieje wiatr, ten zbiera burze. Burze zbiera też jednak ten kto, gdy na horyzoncie słychać nadciągającą burzę, próbuje przekonywać, że to nie grzmoty, lecz okrzyki poparcia.