Wprawdzie sytuacja jest bez porównania lepsza niż przed rokiem 2005, ale oba zwarte w morderczym splocie ugrupowania coraz bardziej zaczynają przypominać swoje karykatury. To partie wodzowskie, w których zamarły życie intelektualne i zdrowa polityczna rywalizacja na rzecz dworskich intryg. Partie skoncentrowane na marketingowych zabiegach o wizerunek, a zwłaszcza o psucie wizerunku konkurencji. Partie wyposażone sowicie w dotacje państwowe, ale niepożytkujące ich w ogóle na przygotowanie koncepcyjnokulturowego zaplecza, owych w miarę niezależnych, choć ideowo związanych z partiami, sieci instytucji stanowiących o ich sile w dojrzałych demokracjach.

O dwóch partiach mniejszych: PSL i SLD, w ogóle nie warto mówić. Jedna to biznes środowiskoworodzinny, druga – skansen postkomunistycznej nomenklatury z paru młodziakami eksponowanymi dla przyzwoitości.

W tym stanie rzeczy powołanie w sobotę Ruchu Obywatelskiego Polska XXI wywołuje zainteresowanie. Założycielami są Rafał Dutkiewicz, Rafał Matyja i Kazimierz Ujazdowski. Dutkiewicz, który jest liderem przedsięwzięcia, to prezydent Wrocławia, wybrany po raz drugi rekordową liczbą głosów, ceniony w środowiskach samorządowych. Matyja to ciekawy politolog, a Ujazdowski był parokrotnie ministrem kultury.

Do ruchu przystąpiła grupa stowarzyszeń samorządowych, politycy i intelektualiści. Deklaracja ruchu "Nowe państwo Polaków", której autorzy rozpoznają podstawowe problemy naszego kraju i nawołują do głębokiej reformy instytucjonalnej, brzmi obiecująco.

To pierwsza próba wprowadzenia środowisk samorządowych na główną scenę polityczną, inicjatywa, która będzie musiała się zderzyć z potężnymi, wyposażonymi w wielkie środki, maszyneriami partii dominujących. Budzi nadzieje.