Przypomnijmy: Krzysztofa Olewnika uprowadzono pod koniec 2001 r. Półtora roku później jego rodzina zapłaciła bandytom okup, a miesiąc potem porwany został pozbawiony życia. W marcu 2008 r. sąd w Płocku skazał za tę zbrodnię ośmiu ludzi. Trzech z oskarżonych powiesiło się w celi: Wojciech Franiewski – w czerwcu 2007 r., jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, Sławomir Kościuk – w kwietniu 2008 r. oraz Robert Pazik – w poniedziałek.
Rzecz jasna, więzienni "seryjni samobójcy", podobnie jak seryjni zabójcy, nie są polską specjalnością. Trafiają się pod każdą szerokością i długością geograficzną. Problem polega jednak na tym, że kraje nieskorumpowane różni od skorumpowanych to, jak sobie z takimi przypadkami radzą. A Polska – przynajmniej na razie – radzi sobie gorzej niż źle.
Ze ślimaczącym się postępowaniem w sprawie nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Olewnika jest bowiem niemal dokładnie tak samo, jak było z dochodzeniem w sprawie samego porwania i zamordowania go. Czyli fatalnie. Wciąż nie wiadomo, kto zlecił uprowadzenie i zabicie Krzysztofa Olewnika, kto manipulował śledztwem oraz czy ktoś mógł maczać palce w serii samobójstw zabójców.
Wobec tak ewidentnej niesprawności struktur państwa konieczne jest niezwłoczne powołanie sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia afery Olewnika – wynika z sondażu "Rzeczpospolitej". Ale to nie wystarczy. Trzeba znaleźć zgodny z prawem sposób na powołanie specjalnej – działającej poza strukturami prokuratury – grupy skompletowanej z najlepszych śledczych, która zajęłaby się wyjaśnieniem tej sprawy i podlegałaby na przykład wyłącznie owej sejmowej komisji śledczej. A swą dalszą przydatność na fotelu ministra sprawiedliwości jak najszybciej powinien przemyśleć Zbigniew Ćwiąkalski
[ramka][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/01/19/seryjny-samobojca-u-zabojcow-olewnika/]Skomentuj[/link][/ramka]