Rozwiążmy tę armię!

W minionym tygodniu, z wielkim szumem odtrąbiono w Polsce koniec poborowej armii. Premier obiecał, pobór się skończył. Czy oznacza to, że mocą słowa premiera zaistniała w Polsce armia zawodowa?

Publikacja: 28.06.2009 10:05

Armię zawodową zbudowaliśmy w rekordowym tempie dwóch lat. Przecież premier powiedział. Nie przypominam sobie takiego przykładu w Europie. Przygotowanie do uzawodowienia wojska we Francji, Niemczech czy Hiszpanii trwało ponad osiem lat. Widocznie nasz system obrony działa znacznie lepiej.

Zawodowa armia w krajach zachodnich uzupełniona jest, a może lepiej byłoby powiedzieć, osadzona jest w strukturze niezwykle poważnie traktowanej obrony cywilnej. Stanowi ona niezwykle istotny element bezpieczeństwa kraju. W Polsce obrona cywilna to formalne zapisy.

Przejście na służbę zawodową traktowane jest w naszym kraju jako kolejna oszczędność. Przecież, jak wiemy, od dwudziestu lat armia służy wyłącznie oszczędzaniu. W rzeczywistości armia zawodowa jest droższa. Wyszkolenie i utrzymanie zawodowego żołnierza w liczbie niezbędnej choćby do zatrzymania potencjalnego najeźdźcy i przysporzenia mu takich strat, aby musiał poważnie zastanowić się nad agresją, jest bardziej kosztowne niż armia poborowa.

Ponieważ w Polsce rząd poważnie myśli nie o obronie kraju, ale chyba wyłącznie o własnym wizerunku, przechodzenie na "zawodową armię" przekształca się w rozmontowywanie resztek naszych sił obronnych. Sęk w tym, że dzieje się to przy bierności opinii publicznej. Daliśmy się przekonać, że żyjemy już w erze postpolityki, a więc postpaństwowośc. Skończyły się wszelkie zagrożenia i tylko coraz intensywniej będziemy rozpuszczać się w bezpieczeństwie, które oferuje nam UE i NATO. Tymczasem Unia nie gwarantuje żadnych możliwości obronnych, a NATO coraz bardziej przypominać zaczyna jedną z martwych instytucji, które zaśmiecają międzynarodową przestrzeń. Nie powstała ciągle nowa doktryna, która gwarantowałaby nowym członkom paktu automatyczną reakcję wojsk sojuszniczych w wypadku napaści - dawni członkowie dziedziczą takie plany z czasów zimnej wojny.

W zeszłym roku Rosja przeprowadziła największy dotąd w historii cyberatak na Estonię, paraliżując na dwa dni cały jej informatyczny system. Estonia jest członkiem NATO. Jaka była reakcja sojuszu? Żadna. W każdym razie żadna oficjalna, bo w konsekwencji pod Talinem powstał ośrodek pracujący nad odpowiedzią na tego typu zagrożenie. Ma on charakter spółki akcyjnej, gdyż kraje uczestniczące w tym przedsięwzięciu proporcjonalnie dzielą się kosztami i osiągnięciami. Bierze w tym udział większość państw NATO, ale nie Polska. Szkoda pieniędzy, przecież jesteśmy bezpieczni.

Właściwie armia polska służy głównie kadrze oficerskiej wywodzącej się jeszcze z PRL-u, która po upadku systemu kontynuowała swoje beztroskie życie "prywatyzując" co się dało. Oczywiście, jak prawie wszędzie, i tam znajdowali się ludzie wartościowi, ale to nie oni nadawali ton. Wydawało się, że wraz z udziałem w misjach wojskowych Polska dorobi się chociaż kadry oficerskiej z prawdziwego zdarzenia. Młodzi oficerowie, dowódcy Gromu tacy jak gen. Roman Polko czy gen. Janusz Kręcikij byli tego świetnymi przykładami. Tylko, że są oni eliminowani, albo marginalizowani w armii polskiej. Polko jest już w cywilu, a Kręcikij, który jest również profesorem, został odwołany ze stanowiska rektora Akademii Obrony Narodowej i zastąpiony oficerem paręnaście lat starszym. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

Najbardziej niepokojące jest to, że Polacy dali sobie wmówić, iż naszej niepodległości nic już nie grozi. I może tak jest, do pewnego stopnia, dziś. Jak długo jednak? Wiele razy w historii odtrąbiono już koniec wojen i królestwo wiecznego pokoju. Nie ma potrzeby przypominać jak budziliśmy się z tego typu snów. Dziś funkcjonujemy w świecie pozoru. Może więc lepiej rozwiążmy tę armię, której uzasadnieniem jest chyba tylko interes korporacji oficerskiej. Może sprowokuje to namysł nad niebezpieczeństwami, które grożą nie tylko nam, ale i następnym pokoleniom.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/06/28/rozwiazmy-te-armie/" "target=_blank]blog.rp.pl/wildstein[/link]

Armię zawodową zbudowaliśmy w rekordowym tempie dwóch lat. Przecież premier powiedział. Nie przypominam sobie takiego przykładu w Europie. Przygotowanie do uzawodowienia wojska we Francji, Niemczech czy Hiszpanii trwało ponad osiem lat. Widocznie nasz system obrony działa znacznie lepiej.

Zawodowa armia w krajach zachodnich uzupełniona jest, a może lepiej byłoby powiedzieć, osadzona jest w strukturze niezwykle poważnie traktowanej obrony cywilnej. Stanowi ona niezwykle istotny element bezpieczeństwa kraju. W Polsce obrona cywilna to formalne zapisy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne