Proces przeciw intencjom

"Czy operacja CBA była pomysłem na usunięcie Andrzeja Leppera? Czy Biuro złamało prawo? Czy CBA było (jest) policją polityczną?" – czytamy w prasie i słyszymy w mediach elektronicznych tuż przed wyrokiem na współpracowników Ministerstwa Rolnictwa zarządzanego przed ponad dwoma laty przez lidera Samoobrony.

Aktualizacja: 17.08.2009 20:54 Publikacja: 17.08.2009 20:52

Nieuprzedzony odbiorca mógłby pomyśleć, że oskarżenia o korupcję okazały się bezpodstawne, a oskarżeni zostali oczyszczeni. Wówczas zasadne byłoby zastanawianie się nad przyczynami operacji i rozważanie, czy Biuro nie było motywowane politycznie. Dziś rozsądny człowiek nie może mieć wątpliwości: CBA robiło to, co do niego należało.

Wyobraźmy sobie, że Biuro nie zajęłoby się tą aferą. Ci, którzy dziś poszukują politycznych motywów jego zaangażowania, z pewnością uznaliby wtedy, iż są one przyczyną zaniechania. Tylko że wówczas mieliby podstawy. Dziś to, co robią, to czyste pomówienia.

"Nie robi się procesu intencjom" – brzmi francuskie powiedzenie. Znamy efekty działań, z intencjami jest znacznie gorzej. Zawsze można przypisać działającym robaczywe pobudki. Jednak ponad dwa lata temu rozpoczęła się w Polsce nagonka, która w ogóle nie liczyła się z faktami, ale zajmowała głównie intencjami.

Co z tego, że pamiętna posłanka Beata Sawicka została przyłapana na ordynarnej korupcji? Agenci mieli pewnie nieczyste intencje, uwiedli ją, a ona tak pięknie płakała w odpowiednim momencie. Co z tego, że doktor G. był wykorzystującym pacjentów draniem? Media zajęły się zdaniem za dużo, które powiedział ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, a skorumpowany lekarz został wymodelowany nie tylko na ofiarę, ale i męczennika.

Wprawdzie prokuratury jedna po drugiej umarzają sprawy o nadużywanie władzy przez PiS, a komisje śledcze nic nie są w stanie wytropić, ale to wyłącznie ich wina.

Tymczasem sprawa jest jasna. Skompromitowały się tytuły i poszczególni dziennikarze ochoczo powtarzający o nadużywaniu prawa i o państwie policyjnym. Nie trzeba głęboko grzebać w ich intencjach, aby zrozumieć, dlaczego dziś tego nie przyznają, tylko (w formie pytań) powtarzają dawne insynuacje.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/08/17/proces-przeciw-intencjom/]Skomentuj[/link][/ramka]

Nieuprzedzony odbiorca mógłby pomyśleć, że oskarżenia o korupcję okazały się bezpodstawne, a oskarżeni zostali oczyszczeni. Wówczas zasadne byłoby zastanawianie się nad przyczynami operacji i rozważanie, czy Biuro nie było motywowane politycznie. Dziś rozsądny człowiek nie może mieć wątpliwości: CBA robiło to, co do niego należało.

Wyobraźmy sobie, że Biuro nie zajęłoby się tą aferą. Ci, którzy dziś poszukują politycznych motywów jego zaangażowania, z pewnością uznaliby wtedy, iż są one przyczyną zaniechania. Tylko że wówczas mieliby podstawy. Dziś to, co robią, to czyste pomówienia.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne