Obok widnieje kamienna twarz jego rodaka Juliana Assange'a, który w brytyjskim sądzie broni się przed ekstradycją do Szwecji.
Obaj panowie robili w podobnym biznesie. Murdoch poprzez swoje tabloidy handlował newsami zdobywanymi w nielegalny i niemoralny sposób. Pracujący dla niego dziennikarze włamywali się do telefonów komórkowych celebrytów, ofiar przestępstw, płacili za intymne szczegóły prywatnego życia polityków.
Assange zaś upubliczniał m.in. tajną korespondencję dyplomacji USA, skradzioną z Departamentu Stanu. Miliony internautów za jednym kliknięciem komputerowej myszy uzyskały dostęp do czegoś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego. Haker z antypodów świadomie ujawniał nawet nazwiska niektórych informatorów amerykańskiej administracji, narażając ich na poważne konsekwencje.
Murdoch jest dziś czarną owcą. Medialnym potworem żerującym na ludzkim nieszczęściu. Człowiekiem, który nie cofnie się przed niczym, by pomnożyć swoją fortunę, sprzedając sensację, krew i seks.
Julian Assange stał się z kolei ikoną walki o wolność słowa. Prześladowanym przez wrednych jankesów męczennikiem. Królem anarchistów wszelkiej maści.