Przypomnijmy - prokuratura ponad dwa lata potrzebowała na ustalenie, że firma Marcina P. jest piramidą finansową. A Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego też się nie spieszyła - do akcji wkroczyła dopiero wiosną i choć w maju ostrzegła najważniejsze osoby w państwie, to przez kolejne dwa i pół miesiąca Amber Gold dalej oszukiwał klientów.
Rząd na szczęście nie chce się ograniczyć do znalezienia kozła ofiarnego i do odwołania szefa jednej lub kilku służb, lecz chce przebudować system. Pojawiają się pomysły, aby odebrać ABW uprawnienia śledcze i zmienić ją w służbę informacyjną. Konkretnych propozycji po stronie rządowej wciąż jednak brak.
Tymczasem - jak mówi generał Stanisław Koziej w dzisiejszej „Rz" - niemal gotowe recepty zgłasza właśnie prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Diagnoza BBN jest prosta: w Polsce jest za dużo służb, które bez koordynacji prowadzą rozmaite zadania i konkurują o dostęp do ucha polityków. A politycy nie mają narzędzi, aby kompetentnie ocenić ich pracę. Biuro uważa więc, że trzeba powołać ośrodek koordynacyjny, który będzie przetwarzał informacje pochodzące od wszystkich służb.
Nie sposób zaprzeczyć, że zmiany są potrzebne. Jednak wygląda na to, że ośrodki prezydencki i rządowy - choć politycznie sobie bliskie - to nie współpracują w tej dziedzinie. Może to w przyszłości grozić walką o wpływy w służbach specjalnych.
Niepokoić musi też konkretny pomysł: aby receptą na chaos wynikający z istnienia kilkunastu służb było... powołanie kolejnego ośrodka, który ułatwi władzy kontrolę nad obywatelami. Warto pamiętać, że Polska już teraz co roku bije rekordy w liczbie zakładanych podsłuchów lub sprawdzeń połączeń telefonicznych.