Bo z planów przedstawionych w poprzednim wystąpieniu do zrobienia zostało ogromnie dużo. A może Donald Tusk z mównicy sejmowej musi poganiać ministrów do pracy? Czy urzędnicy zaprzestali działań w oczekiwaniu na wytyczenie nowych kierunków?

Patrząc na poprzednie zapowiedzi, rządowi udała się na pewno ofensywa fiskalna. W górę poszły podatki, składki do ZUS, znikają ulgi, możliwości oszczędzania bez podatku Belki.

Deregulacja i odchudzanie administracji pozostają na papierze. Od marca rząd nie przyjął propozycji ministra Gowina, nie ma realnych planów ulżenia przedsiębiorcom. Cyfryzacja? Nowe dowody odłożone zostają o kilka lat, podobnie CEPiK  i PESEL. Reforma KRUS? Oficjalnie będzie rok później, choć minister rolnictwa już wspomina, że się nie uda. Składka do NFZ za rolników - przedłużamy prowizorkę. Emerytury górników - bez zmian. Zapowiadane przez Tuska „wzmocnienie polskiej populacji” kończy się ograniczaniem ulgi rodzinnej i odbieraniem becikowego. Rząd przeprowadził tylko jedną ważną reformę strukturalną - podniósł wiek emerytalny.

Zwykle najpierw realizuje się jeden plan, by następnie podjąć się kolejnego. Rząd widać wynalazł nowy sposób zarządzania państwem. Tylko czy chodzi tu o realne działanie, czy raczej o polityczną ucieczkę do przodu po aferze taśmowej, Amber Gold i coraz poważniejszej ofensywie gospodarczej opozycji?