Nacjonalizm tych pierwszych rodził się przez wiele lat. ?Był kultywowany przy wsparciu belgijskich władz kolonialnych. Zanim doszło do masowych mordów, Tutsi słyszeli, że są „karaluchami", ?w szkołach i urzędach. Ich upodlenie wyrażało się więc najpierw w pogardzie.
Dopiero potem doszło do masowych mordów. W Rwandzie ?w latach 90. zabito maczetami ponad milion ludzi. Mordowano głównie „karaluchy", czyli Tutsi, ?ale również tych Hutu, którzy ?nie godzili się na ludobójstwo. ?To właśnie do mordu „karaluchów" wzywało radio Hutu, kiedy zbrodnia się zaczynała. Nawet ?o ciałach pomordowanych Tutsi mówiono: to tylko „karaluchy"!
Czemu o tym wspominam? Bo echo rwandyjskich „karaluchów" usłyszałem na ulicach Doniecka, kiedy przed tłumem ludzi przeprowadzano szpaler wziętych do niewoli Ukraińców. Rozbestwiony tłum opluwał jeńców. Rzucał w nich butelkami i kamieniami, wrzeszczał: „Faszyści! Faszyści!!!".
Słowo niby inne, ale ja słyszałem „karaluchy", bo powietrze wokół tej koszmarnej parady pachniało linczem. Szczęśliwie nikogo przed obiektywami kamer nie zamordowano. Po przejściu jednak tego upodlonego korowodu zmyto ulice wodą z polewaczek, jakby spłukiwano ślady po robactwie. Po karaluchach właśnie.
Przeraża ten poziom nienawiści ?do sąsiadów, którzy nagle stali się wrogami. Przeraża ten poziom prymitywnej pogardy. To właśnie ?w nich czai się potencjał zbrodni. ?W Rwandzie eksplodował nieznaną od dziesięcioleci falą ludobójstwa. Czy podobnie będzie na Ukrainie? Wierzę, że nie, choć linie podziału ?i znamiona pogardy są równie głębokie.